Filmowy styczeń 2019


Hej, terve, 你好!
Kino to jedna z moich największych pasji, która zaczęła się w grudniu 2014 roku. Obejrzałam wtedy "Przetrwać w Nowym Jorku". Wprawił mnie w natrętne myśli nocą. Później wzięłam się za wszystkie filmy, w których wystąpił Leonardo DiCaprio (temu człowiekowi wiele zawdzięczam i jest dla mnie ogromną motywacją). Gdzieś tam między "Krwawym Diamentem", a "Incepcją" wkradli mi się "Uśpieni" z 1996 roku. Wtedy to się dopiero zaczęło! Prawdziwa rewolucja kinematograficzna w moim życiu! Byłam w stanie obejrzeć kilka filmów dziennie. Zagłębiać się w życie reżyserów, aktorów, scenarzystów - wszyscy byli dla mnie tak szalenie interesujący, ale oprócz wspomnianego wcześniej DiCaprio, to Scorsese skradł moje serce m.in. "Gangami Nowego Jorku."

Dalej gadam o kinie

Później Xavier Dolan przez długi czas królował na moim ekranie. I to zawsze filmy potrafiły wyciągnąć mnie ze złego dnia. Gdy pochłaniał mnie stres, to od razu pojawiały się w głowie słowa typu: "a to może coś od Tarantino na dziś." W każdym razie - gdy coś się działo niedobrego, oglądałam masowo filmy. 
Uwielbiałam dzielić się tą miłością i zdecydowanie był to mój ulubiony temat do rozmów. Przyznam teraz szczerze, że dziwnie pisze mi się o tym w formie przeszłej, ale 2017 i 2018 rok wiały filmowymi pustkami. Ciężko było mi się przełamać. Zamiast tego wypełniałam czas raczej książkami, serialami, a w połowie poprzedniego roku zatopiłam się w tajskich dramach, które dają mi kilogramy, jak nie tony radości. Bądź co bądź, jestem bardzo zadowolona z faktu, że styczeń 2019 roku przypomniał mi trochę ten intensywnie filmowy okres w moim życiu. 
Dlatego z wielką przyjemnością przedstawię Ci dziś produkcje, z którymi miałam do czynienia przez te 31 poprzednich dni. Wymieniłam je w takiej kolejności, w jakiej obejrzałam.  

"Spragnieni miłości" 

Chociaż filmów o miłości mamy od groma, to jednak Kar-Wai Wong prezentuje inne spojrzenie na tę kwestię. Zmysłowe kino. Dwójka zakochanych w sobie osób, a ponadto zbyt nieśmiałych, przestraszonych, aby zrobić ten pierwszy krok. Nie ma między nimi nawet jednego pocałunku, a mimo wszystko czujemy tę namiętność, a w szczególności: miłość między Pani Chan i Panem Chow.
Do tego dochodzą piękne kadry, niezwykłe sukienki pani Chan i przeszywająca tęsknota. Jest to jeden z tych filmów, po którym czułam się samotniej.
Wyjątkowy seans wypełniony wyjątkową relacją i wyjątkową muzyką. Piękna i delikatna podróż przez niespełnione uczucie, tęsknotę i smutek.


"2046"

Jak widać, rok zaczęłam niebanalnym kinem chińskim, które serwuje Kar-Wai Wong. Nie jest to ta subtelna historia o miłości, co w przypadku "Spragnieni miłości", ale nadal to opowieść o silnym uczuciu. Pełno smutku, kolejnej dawki piękna wizualnego i merytorycznego. 
Film, jak w przypadku wcześniejszej produkcji, przedstawia bohatera, który jest z zawodu pisarzem. Zajmuje się głównie Science Fiction. Ma swoje miejsce w lokalnej gazecie. Romansuje z wieloma kobietami, wiele z nich pojawia się w jego literackich historiach, jednak tęskni za jedną kobietą, którą jako jedyną obdarzył uczuciem. 
Szczególnie wątek zakochanej pary, gdzie kobieta jest Chinką, a mężczyzna Japończykiem, zapadł mi w pamięć. To straszne, że przez ich narodowości ta dwójka szalenie kochających się osób nie mogła być razem. 
Dużo myślenia, niejednoznacznych przekazów i po prostu przecudownych, mądrych i przygnębiających dialogów. Nie mogę także zapomnieć o Tonym Leung, który w tym filmie jak również w "Spragnieni miłości" czy "Happy Together" pokazał prawdziwą klasę i talent. A sam Kar-Wai Wong udowodnił mi, że mamy bardzo podobne poczucie wrażliwości. 


"Nienawiść"

Ten film polecił Maciek Dąbrowski z kanału zDvpy, kiedy mówił o nienawiści. Następnego dnia zaraz po przebudzeniu włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać. I wiem, że pewnie wrócę do "Nienawiści" jeszcze wiele razy. 
Kolejna wyjątkowa produkcja w tym miesiącu. Urodzona we Francji w 1995 roku. Czarno-biały film o buncie młodzieży, o walkach na ulicach, okrutnych przesłuchaniach, ciągłej walce i tytułowej, paskudnej nienawiści, która z wielką łatwością budzi się w ludziach. 
Do tego zachwyciła mnie tutaj kreacja postaci - przede wszystkim trzech głównych bohaterów. Każdy z nich wyróżniał się czymś szczególnym. 
Surowy, bez żadnych słodkości na siłę ani w ogóle żadnych słodkości. Znowu propozycja skłaniająca do głębszej refleksji nad tym, co czasem nami kieruje. 


"Ciacho"

I z tak świetnych produkcji wchodzimy w tę, delikatnie pisząc, niewiarygodnie złą. Aż głupio się przyznać, ale jedynym plusem jest pani Liszowska, na którą lubię popatrzeć, ale poza tym, wielkie, głośne i konkretne "nie". 
Film opowiada o rodzeństwie; Jest siostra, jest trzech braci, każdy z nich bardzo różni się od siebie osobowością. Mamy Krzysia, który jest życiową łamagą, oczywiście informatykiem, nieśmiałym tatą i mężem. Karolek to upośledzony mężczyzna, marzący o byciu bohaterem, uwielbia wojsko, walki. Wiąże go szczególna więź z siostrą - Basią. Basia to policjantka o silnym charakterze. Od dziecka broni swojego brata i niejednokrotnie pokazuje nam, że jest nieustraszona. Został jeszcze Dawid - ginekolog, uwodziciel i pewna siebie osoba. Pewnego razu Basia została wplątana w handel narkotykami, a bracia postanawiają jej pomóc.  
Pełno absurdu, niesmaczne i z niskim poczuciem humoru. W dodatku dziwne efekty, jakby wyciągnięte z komiksu nie wyglądają tutaj zbyt atrakcyjnie. Odradzam, ale wiadomo, każdy woli coś innego. 


"Córki mafii"

Były chińskie filmy, jeden francuski i polski, to teraz czas na naszych sąsiadów, czyli przed Tobą produkcja wyciągnięta prosto z Rosji. W dodatku mój rówieśnik, bo z 2001 roku. 
Historia o siostrach mających różnych ojców.  Młodsza z nich - Dina jest córką gangstera i pewnego dnia starsza - Swieta zmuszona zostaje do uciekania przed ludźmi chcących porwać Dinę. Rodzeństwo z początku nie przepada za sobą i możemy obserwować przemianę ich relacji. 
Ładna muzyka, kadry momentami śliczne, ale nie jest to porywająca pozycja. Trwa 83 minuty i myślę, że to niewystarczający czas. Twórcy serwują nam nieciekawe zakończenie, idąc na paskudną łatwiznę i to przede wszystkim boli w "Córkach mafii." Przeurocza Dina, genialnie ubrana, drobne elementy kultury hinduskiej i do tego język rosyjski, który uwielbiam słuchać - to zdecydowanie zachęcało mnie do dalszego, krótkiego seansu. Dobry do obejrzenia i zapomnienia. Nie odczuwa się scen, które miałby być emocjonalne. Jednak muszę wyróżnić jedną scenę związaną z walczącym o przetrwanie policjantem. Ona jedyna bardziej mnie poruszyła. 
Szału nie ma. 


"Uśpieni"

Wspomniałam o nim na początku wpisu. Obejrzałam go około 4-5 lat temu i wtedy był dla mnie przerażający, niezwykle przerażający, pełen frustracji i cierpienia. Zobaczyłam jego urywek w telewizji i zaczęłam oglądać. Niedługo potem puścili go ponownie i wtedy także ze łzami w oczach siedziałam przed ekranem. W styczniu tego roku odświeżyłam sobie "Uśpionych" i jestem po nim jeszcze bardziej wstrząśnięta niż przypuszczałam, choć wiedziałam, czego mam się spodziewać. 
"Uśpieni" to historia opowiadająca o czterech chłopcach żyjących w latach 60. Przez ich głupotę i nieodpowiedzialność, sielankowe życie (jeśli mogę tak napisać) kończy się w sposób tragiczny. Trafiają do poprawczaka. Tam nie dość, że są poniżani słownie, bici i ciężko jest im przyzwyczaić się do nowej sytuacji, to strażnicy zaczynają ich molestować. Cała czwórka chce się zemścić w przyszłości. 
Film trwa długo, bo prawie 2,5 godziny, ale myślę, że warto. Jednak ostrzegam, że trzeba się do niego przygotować. Być świadomym, że zobaczy się w nim sceny drastyczne, pełne krwi, straszne. Przerażająca historia chłopców, którym zabrano dzieciństwo i zniszczono psychikę. Ciężki, refleksyjny, ale wart naszego czasu. 
Cieszę się, że do niego wróciłam nieco bardziej świadoma, z inną głową, zdecydowanie bardziej empatyczną i inną sytuacją w życiu. To sprawiło, że momentami musiałam robić sobie przerwy. Odetchnąć od tego bólu. 
Jeden z najważniejszych dla mnie filmów. 


"Kiler"

Jeden z tych wielkich, polskich klasyków. Obejrzałam go już parę razy, a nadal bawi mnie tak samo. Co prawda, niektóre kwestie nieco ranią moje poglądy, ale nadal uważam, że to naprawdę dobry film. Nie z wszystkim trzeba się zgadzać i nie każdy myśli jak ja.
Kiler to seryjny zabójca. Poszukuje go policja w wielu krajach. Jest wielką sensacją. Dziennikarka Ewa jest szczególnie zaangażowana w tę sprawę i pewnego dnia - udaje się, schwytano Kilera, który okazuje się "zwykłym" taksówkarzem - Jurkiem.
Zabawne dialogi, gra aktorska na dobrym poziomie, no i - kultowy jednym słowem. Ja przypominam sobie o nim w ciężkie, stresujące dni, gdy potrzebuję pośmiać się. I muzyka!


"Bohemian Rhapsody" 

Głośno o nim. Film "Bohemian Rhapsody" dzieli swoich widzów na tych, którzy pokochali tę ekranizację życia Freddy'ego i całego zespołu Queen, a na osoby wychodzące z kina zawiedzione. Ja bardziej nadaję się do tej pierwszej grupy.
Dawno słyszałam już o powstawaniu tejże produkcji i byłam zachwycona, że to właśnie Rami Malek ma zagrać Mercury'ego - uwielbiam tego aktora chociażby za kreację Elliota w "Mr. Robot". I trzymam kciuki za niego podczas tegorocznej ceremonii rozdania Oscarów.
Piękne kadry, cudowni aktorzy, stroje genialne, ale jednak to, co najbardziej mnie kupiło to występ na Live Aid pod koniec filmu. Właśnie po tym seansie odpaliłam sobie prawdziwy występ Queen z tego wydarzenia - magiczne doświadczenie, którego zazdroszczę ludziom stojących i śpiewających pod sceną.
Zdecydowanie polecam!


I jeszcze raz spragnieni miłości 

Oscara za najlepszy, obejrzany przeze mnie w tym miesiącu film dostaje Kar-Wai Wong za "Spragnieni miłości" - i to bez wahania, dlatego jeśli jesteś osobą, która nie miała styczności z tą produkcją, to zachęcam do nadrobienia! 
Oglądam Oscary od paru lat, a i w tym roku nie mam zamiaru spać, gdy nagrody będą przyznawane. Wiele razy płakałam, gdy oscarowa noc trwała w najlepsze, szarpały mną emocje, dlatego te emocjonalne posiłki nie pozwoliły mi zasnąć - mam nadzieję, że i tegoroczna chwyci za struny od uczuć.
Daj znać, jak Twoje filmowe albo bardziej konkretnie: oscarowe doznania!
Dużo miłości na luty dla Ciebie.

Aktor:
演员 (yǎn yuán)
Näyttelijä

Komentarze

  1. Żadnego nie widziałam i też nie planuję, bo to raczej nie moje gusta :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff, ale pełen pasji wpis! Aż się czuje te emocje bijące od Ciebie! :) Też miewałam - kiedyś - nieprzespane noce z powodu pasji intelektualno-artystycznych... Pamiętam nawet niektóre powody tych nieprzespanych nocy: 'Nędznicy" Roberta Hosseina, filmy w tak zwanym Wieczorze Konesera (kiedyś było coś takiego) czy Teatry Telewizji: "Płatonow", "Książę Homburg". Przypominasz mi moje młodzieńcze fascynacje... Ale do rzeczy. O filmie "Spragnieni miłości" słyszałam, "Uśpionych" widziałam. Pamiętam mocne wrażenie, choć teraz już lubię inne kino. Człowiek zmienia się z wiekiem... Widać, że większość z pozycji, które obejrzałaś, była ambitna artystycznie i nie zawiodła Cię.
    Życzę ci dalszych świetnych filmów. I udanej oscarowej nocy! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kojarzę film uśpieni z nazwy i zdjęcia, które wrzuciłaś ale nic wiecej mi nie świta w głowie. Kiler to nie mój gatunek a o filmie "Bohema" słyszałam, jednak nie oglądałam, być może kiedyś zerknę na ten drugi. Może.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapisałam sobie trzy filmy, a mianowicie: "Spragnieni miłości", "Nienawiść" i "Uśpieni". Jak znajdę czas zabieram się do oglądania :D

    https://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. "Bohema" budzi wiele emocji, może jednak obejrzę...
    "Killer", klasyka polskiej komedii. ;)
    Podziwiam Cię za takie wnikliwe badanie swoich zainteresowań, bo Chiny same w sobie, bogato kulturowe, mają wiele do odkrycia, a Ty zagłębiasz się w dosłownie każdej ich pasji, choćby kinowej. Czyta się Twoje artykuły dosłownie jakbyś mieszkała w Chinach i opowiadała co tam sobie porabiasz i na co od czasu do czasu do kina wyskoczysz. Jakby nigdy nic. (Choć może nie dosłownie, bo to starsze produkcje).

    OdpowiedzUsuń
  6. "Ciacho" ma u mnie taką samą opinię i faktycznie Joasia Liszowska jest jedynym, co mi w tym filmie się podoba, swoją drogą jestem jej ogromną fanką 😉

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiler widziałam i według mnie bardzo dobry film. Polecam polski film "miś"

    serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak czytam o DiCaprio i filmie "Incepcja" to zawsze mi się przypomina jak byłam na tym filmie w kinie i na samym początku (scena przy morzu) starsza babeczka zapytała "to on nie zginął na Titaicu"? :D
    Fajnie, że masz takie zamiłowanie do kina. Mnie to jakoś nie pociąga. Filmy oglądam w TV, niektóre mnie wzruszają, ale na tym się kończy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tych filmów to tylko Killera widziałam, ale jakoś wrażenia na mnie nie wywarł ;) Dziękuję za dawkę poleceń:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Najbardziej zaciekawił mnie film "Ciacho". Może przez nazwę, kurcze tak słodko brzmi :D Ciekawe czy jest słodki jak jego nazwa :D
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. AAA ale się cięszę, że umieściłaś tu Bohemian! Kocham całym sercem, byłam w kinie nawet dwa razy i uważam, że jest to chyba najlepszy dramat musicalowy jaki obejrzałam w całym moim życiu! Kadr z Live Aid był cudowny i chyba taki pozostanie, fajnie, że dzięki temu filmowi dużo ludzi znowu powróciło do słuchania Queen! Zasługują na to, żeby mieć więcej fanów :)

    O innych filmach nie słyszałam, ale nie jestem jakimś wielkim kinomaniakiem, więc cięzko mi powiedzieć, czy kiedykolwiek któryś obejrzę.
    To całe kino mi bardzo pasuje do tego motywu pandy na Twoim blogu!

    Pozdrawiamxx

    https://beautifulspacesblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo lubie starsze, polskie filmy jak killer czy chłopaki nie płaczą :D bardzo często do nich wracam i pękam ze śmiechu mimo, że popularne teksty znam na pamięć :)

    Faktycznie masz ogromną wiedzę na temat kina, podziwiam - widać, że to prawdziwa pasja :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. bohemian rapsody oglądaliśmy w tygodniu i mega mi się podobało:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Nic z tego zestawienia nie oglądałam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Z powyżej wymienionych filmów widziałam tylko "Kilera" oraz "Bohemian Rapsody", które również mnie zachwyciły. Choć "Kiler" jest klasykiem, ja obejrzałam go po raz pierwszy całkiem niedawno. Szybko też nadrobiłam drugą część :) Na "Bohemian Rapsody" byłam w kinie i po seansie, jak tylko wróciłam do domu, szybko odpaliłam na YT występ Queen na Live Aid :) Magia!

    OdpowiedzUsuń
  16. Większości z tych filmów nie znam, więc cieszę się, że przeczytałam Twój wpis. Tytuły zapisuję i przy chwili wolnego czasu chętnie się z nimi zapoznam! Bohemian Rhapsody widziałam i też jestem oczarowana tym filmem w kontekście kreacji głównego bohatera i kluczowego występu na Live Aid. Oczarowało mnie to, że nawet układ trunków na fortepianie się zgadzał. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj, to ja do dyskusji niewiele wniosę, bo kina nie lubię. W ogóle nie lubię się z mediami wizualnymi, drażni mnie perspektywa stracenia dwóch godzin na siedzenie na kanapie i gapienia się na telewizor. Dziwna jestem, wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  18. fajne pozycje, lubię takie filmy i na pewno obejrzę kilka z tej listy :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oglądałam z nich tylko killera i to wieki temu! Zaintrygował mnie "uśpieni" ale coś czuję że to potężna dawka emocjonalna. Na taką chyba nie jestem teraz gotowa...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  20. bohemian rapsody muszę koniecznie obejrzeć!

    OdpowiedzUsuń
  21. kocham kino, filmy i cały ten świat od dziecka ( sprawka taty, za co jestem mu wdzięczna, bo to on jak już jestem w temacie kina cała tą moją filmowo - aktorską pasję oraz ścieżke życiową wspierał i robi to do dziś) Az wstyd przyznac, ale Spragnionych kochanków mam na tzw filmowej liście wstydu - obejrzeć jednak zamierzam a Twój post zdecydowanie mnie ku temu zachęciał.
    Przetrwać w Nowym Jorku uwielbiam- genialna rola Dicaprio, świetny scenariusz, muzyka i klimat, a w tle głowny bohater czyli narkotyki. Uśpieni to też jedna z pozycji, która zrobiła na mnie duże wrażenie- świetna obsada.
    Też bardzo lubię Nolana i Tarantino- zresztą nie tylko ich- zawzse zcekam na filmy Haneke, Almodovara, von Triera czy Aronfskyego czy naszego rodzimego Majewskiego.
    Uwielbiam też odkrywac nowe filmowe nazwiskowe perełki.
    Bohemian Rhapsody to dla mnie film w kategorii uczta muzyczna :-) jednak w moim odczuci daj z siebie trochę za mało by zasłużyc na filmowego Oscara w kategorii film roku.
    Filmy najchętniej oglądam w kinie ( jestem tam średnio 2-4 razy w tygodniu) - ta magia duzego ekranu jednak działa na mnie najbardziej :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja akurat takiego hopla jak ty na punkcie filmów zawsze miałam i mam dalej na punkcie książek. Jeśli zaś chodzi o kino to mam masę filmów, które czuję, że konieczne muszę nadrobić ale nie znajduję no to czasu. Z tych co wymieniłaś przyznaję, że żadnego nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Faktycznie filmowy styczeń :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie oglądałam żadnego z tych filmów, ale nadrobię! Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie widziałam żadnego z tych filmów, ale zainteresował mnie "Spragnieni miłości". Mam też zamiar obejrzeć "Bohemian rhapsody". "Uśpieni" to film z gatunku, jaki lubię, koniecznie będę musiała go kiedyś zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja równiez bardzo lubie oglądać filmy. Gdzieś 4 lata temu zaczęłam oglądać ich większą ilość. Wszystko za sprawą mojego chłopaka, który pokazał mi większość produkcji kinowych. Jednak tak jak u Ciebie, ja tego roku też zdecydowanie mniej oglądam filmów. Głównie zastępują mi je seriale. Serial jest po prostu łatwiej obejrzeć, nie musze mieć tych 2 godzin wolnego, tylko 45 min. Incepcje mam w planach oglądnąć, a jeśli lubisz Leonardo DiCaprio, polecam przede wszystkim Infiltrację. Co do filmów, o których pisałaś, na mnie największe wrażenie zrobiło Spragnieni miłości. Wydaje mi się, że fabuła choć jest taka przeciętna, to historia może być bardzo fajnie pokierowana. Po prostu sam opis zaciekawia do obejrzenia. Kiler to klasyk. Chyba parę razy oglądałam, choć trochę już nie pamiętam tego filmu.

    OdpowiedzUsuń
  27. Do "Bohemian" przymierzam się od dawna. Muszę wreszcie obejrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

"Niech pan oczyści swój umysł. Niech pan będzie bezkształtny jak woda. Gdy wleje pan wodę do filiżanki, staje się filiżanką; gdy wleje ją pan do butelki, staje się butelką; gdy wleje ją pan do imbryka, staje się imbrykiem. Otóż woda może płynąć albo może niszczyć. Bądź jak woda, przyjacielu."