"Niech świat Cię zmieni, a wtedy Ty zmienisz świat" cytat z filmu "Mekong 2030 (Laos)"
Wstęp
Xin chào!
Dziś kraj, którego jeszcze na Pandzi nie było. Co prawda, Malezja gościła na moich półkach w tym roku, ponieważ miałam okazję przeczytać reportaż o wyjątkowym państwie. "Zakochani w świecie. Malezja" - to książka, która dla takiego laika jak ja, pomogła zapoznać się na podstawowej płaszczyźnie z kulturą czy sytuacją w Malezji. Nie zmienia to faktu, że książki raczej nie polecam, bo zjadłam przy niej więcej nerwów niż się dowiedziałam. Z drugiej strony wydaje mi się, że na polskim rynku - tak, jak w przypadku Wietnamu - lektur o Malezji jest niewiele, a wręcz w ogóle. (Naturalnie, jeśli ktoś ma coś do polecenia, to chętnie przyjmę!).
Mając to na względzie, nic dziwnego, że filmy malezyjskie (a konkretnie; dwa) okazały się moimi pewnikami na festiwalu Pięciu Smaków. Zanim jeszcze jednak do nich przejdziemy, chcę Wam opowiedzieć ciekawostkę.
Połowa społeczeństwa w Malezji to "mniejszości" narodowe, tzn. głównie Chińczycy czy Hindusi. Co ciekawe, filmy produkowane przez te mniejszości/w języku innym niż malajski przez długi czas nie były uznawane za, no właśnie - malezyjskie. Dopiero w ostatnim czasie zaczęło się to zmieniać. Między innymi jeden z prezentowanych dziś tytułów "Czasami, czasami" jest produkcją w języku mandaryńskim, a sam reżyser ma korzenie chińskie. Jednak film wyraźnie przypisywany jest do Malezji. Ot, taka ciekawostka!
Filmy
"Czasami, czasami" rok produkcji: 2020, tytuł oryginału: "Yi Shi Yi Shi De"
Powiem tak; od tego filmu nie miałam żadnych oczekiwań. Po prostu włączyłam go pewnego wieczoru po zajęciach z podejściem "niech się dzieje, co chce". Nie mogę ukryć, że przez pierwsze pół godziny zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie. Fabuła wciągała, relacja pomiędzy synem a matką intrygowała, bo, przyznam szczerze, jeszcze czegoś takiego nie widziałam/nie doznałam. Dlatego nic dziwnego, że nie mogłam oderwać wzroku od ekranu, ale potem. Oj, potem napięcie i intryga zaczęły opadać. Dochodziły coraz to nowsze wątki, które nic konkretnego nie wnosiły do historii. W związku z tym, że na niebie księżyc zabawił na dobre, pod kołderką było cieplutko, a film nudny, nudniejszy, to z trudnością udało mi się dotrwać do końca z pełną świadomością. Ale osiągnęłam to i wraz z ulgą po zakończonym seansie, przyszło rozczarowanie, bo "Czasami, czasami" miało w sobie wielki potencjał. Jednak muszę podkreślić, że dla reżysera, a także scenarzysty i aktora grającego główną rolę - Jacky Yeap - było to debiut i nie można napisać, iż okazał się on nieudany. Mimo wszystko, myślę, że warto obejrzeć ten film. Chociażby ze względu na ciekawie wykreowaną postać syna (gwoli ścisłości, którego właśnie zagrał sam reżyser) czy dającą do myślenia relacje między głównymi bohaterami.
Dobrze, muszę o tym wspomnieć, ale także po to, aby delektować się językiem mandaryńskim!
Na koniec dodam, że dla Yeapa wielką inspiracją była jego relacja z reżyserką, z którą wcześniej pracował na planach filmowych.
"Geran" rok produkcji: 2020
"Przyszła prawda i zniknął fałsz. Zaprawdę, fałsz musi zniknąć."
O nigdy nie miałam okazji obejrzeć niczego z Malezji ^^ dla mnie też to byłaby nowość - może kiedyś coś sobie wybiorę z tego kraju do obejrzenia :)
OdpowiedzUsuńTeż nie oglądałam żadnych filmów z Malezji, ale myślę, że skorzystam z polecenia. Warto otwierać się czasem na nowości. :)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam malezyjskich filmów, ale po Twoich słowach chętnie to nadrobię :)
OdpowiedzUsuńKino azjatycjkie niestety wciąż u nas nie jest zbyt popularne, a szkoda bo ma naprawdę wiele filmowych perełek. Żadnej z powyzej opisanych przez Ciebie pozycji nie oglądała, ale dopisuję obie propozycje. W obu przypadkach bardzo zainteresowała mnie fabuła :-)
OdpowiedzUsuńciepluko pozdrawiam
Cześć Pando :)
OdpowiedzUsuńMalezja na Twoim blogu to bardzo pozytywne zaskoczenie :)
Jeszcze nigdy nie oglądałam żadnej malezyjskiej produkcji filmowej :)
Dzięki za polecenie :)
Buziaki
Witaj Pandziu!
OdpowiedzUsuńMalezja... sama nie potrafię sobie przypomnieć, bym kiedykolwiek spotkała się z twórczością tego kraju. Muszę dodać, że im coś jest bardziej oddalone i rzadsze, tym ciekawsze i tym chętniej po to sięgam. Recenzją jestem oczarowana a filmem zachwycona. Chciałabym obejrzeć ten piękny obraz i kadry!
Pozdrawiam cieplutko ♡
To prawdziwie egzotyczne kino. :)
OdpowiedzUsuńTen drugi tytuł mnie bardzo zaintrygował.