Hej, terve, 你好
Odkładam na bok recenzję filmu, której pisanie idzie mi wolno jak ślimak, po to, aby przedstawić Ci uroczy twór wyczarowany przez Kerstin Gier.
Opis na odwrocie książki absolutnie nie jest tak zachęcający jak sama okładka. I teraz mogłabym napisać milion superlatyw odnośnie samego wydania "Podniebnego", ale swój wielki zachwyt umieszczę w tych dwóch zdaniach: "Matko jedyna, jakie to jest piękne i eleganckie!! A do tego takie idealne do zdjęć!!" A teraz co nieco o samej historii praktykantki w luksusowym hotelu Château Janvier.
Hotelli
酒店 (jiǔ diàn)
"Natura zaczyna się tutaj już na parapecie. I wyobraź sobie, mamo: te ptaki nie mają matury, a mimo to są szczęśliwe."
Fabuła: Z czym to się je?
Tytułowy Podniebny - to hotel. I to nie byle jaki hotel, bo ten z półki luksusowych, z klimatem, w wyjątkowym miejscu z pięknymi, alpejskimi krajobrazami. A do tego ze szczególnymi gośćmi, takimi jak: światowej sławy pisarz thrillerów czy rosyjscy oligarchowie.
Po środku tego szaleństwa; cudownego wystroju, śnieżycy, obrzydliwie bogatych ludzi, stoi ona - siedemnastoletnia Fanny Fuke, która, jako praktykantka, pierwszy raz spędzi swoje Boże Narodzenie poza domem i bez rodziny. Za to zamiast rodziców i braci będzie towarzyszył jej nie tylko Ben, czyli syn właściciela hotelu, ale również Tristan, który według bohaterki posiada najpiękniejszą twarz na całym świecie i przy okazji nocami wspina się po fasadach budynku.
Jest także Pavel i nie ukrywam, że stanowi on jednego z moich ulubionych postaci w tej książce, mimo że nie odgrywa ważnej roli w historii. Osiłek pochodzący z Bułgarii, śpiewający opery i zajmujący posadę w pralni, uwielbiający szarlotkę z cynamonem. Hotel ma też do zaoferowania wiele, wiele więcej barwnych i nietuzinkowych ludzi.
Jednak to, co najważniejsze; Fanny staje naprzeciw czarnym charakterom i robi wszystko, aby nie zawieść gości jako osoba z personelu hotelowego. Chociaż czasem jest naprawdę ciężko. W końcu jak nastoletnia praktykantka ma sobie poradzić z takimi szychami, jakie goszczą w "Podniebnym"? I czy reszta personelu będzie skłonna pomóc jej w zmierzeniu się ze złymi osobami?
Autorka dodaje do swojego eliksiru odrobinę humoru, miłości, kryminału i uroku.
Po środku tego szaleństwa; cudownego wystroju, śnieżycy, obrzydliwie bogatych ludzi, stoi ona - siedemnastoletnia Fanny Fuke, która, jako praktykantka, pierwszy raz spędzi swoje Boże Narodzenie poza domem i bez rodziny. Za to zamiast rodziców i braci będzie towarzyszył jej nie tylko Ben, czyli syn właściciela hotelu, ale również Tristan, który według bohaterki posiada najpiękniejszą twarz na całym świecie i przy okazji nocami wspina się po fasadach budynku.
Jest także Pavel i nie ukrywam, że stanowi on jednego z moich ulubionych postaci w tej książce, mimo że nie odgrywa ważnej roli w historii. Osiłek pochodzący z Bułgarii, śpiewający opery i zajmujący posadę w pralni, uwielbiający szarlotkę z cynamonem. Hotel ma też do zaoferowania wiele, wiele więcej barwnych i nietuzinkowych ludzi.
Jednak to, co najważniejsze; Fanny staje naprzeciw czarnym charakterom i robi wszystko, aby nie zawieść gości jako osoba z personelu hotelowego. Chociaż czasem jest naprawdę ciężko. W końcu jak nastoletnia praktykantka ma sobie poradzić z takimi szychami, jakie goszczą w "Podniebnym"? I czy reszta personelu będzie skłonna pomóc jej w zmierzeniu się ze złymi osobami?
Autorka dodaje do swojego eliksiru odrobinę humoru, miłości, kryminału i uroku.
Daje radę?
Daje. Nawet w bardzo porządny i przede wszystkim wciągający sposób. Bo to właśnie ciekawość dominowała we mnie podczas czytania. Rozdziały kończyły się w takich momentach, że czasem ciężko było sobie powiedzieć, że nadszedł czas na przerwę od hotelowego świata. A nawet jeśli udało się oderwać, to i tak historia Fanny nie opuszczała moich myśli, a wręcz przeciwnie; ta chwila przerwy jeszcze bardziej podsycała moją ciekawość i ochotę dokończenia książki.
Mam jedynie dwie uwagi. Autorka wyraźnie próbowała narzucić czytelnikowi, które postacie ma lubić, a które nie. Działało to na zasadzie; ten jest spoko, a ten - nie i dlatego pewne wydarzenia, zachowania były przerysowane. Ale! To kwestia szczególnie pierwszej połowy, gdzie to faktycznie mnie raziło, powodowało pewien niesmak. W drugiej połowie autorka odrobinę to zredukowała, ale za to - tu pojawia się druga uwaga - główna bohaterka zaczęła niesamowicie irytować. W momentach, w których, mam wrażenie, pani Gier chciała pokazać jej heroizm, silny charakter czy zrobić z niej "Mistrzynię Ciętej Riposty" zrobiła z siedemnastolatki raczej zołzę. Daję słowo, jak w pierwszych rozdziałach Fanny była zabawna, wzbudzała pozytywne emocje, zaskakiwała swoimi decyzjami, tak na ostatnich stronach jej zachowanie, wypowiadane słowa bardziej denerwowały niż imponowały. Właśnie dlatego często niechętnie patrzę na książki młodzieżowe (chyba, że są autorstwa Rainbow Rowell!!).
Ale nie spałabym z czystym sumieniem, gdybym oskarżyła tę pozycję o beznadziejne przedstawienie bohaterów, bo, pomimo Fanny i wcześniej wspomnianego, wyraźnego podziału na dobrych i złych, to jednak postacie wykreowane przez panią Gier mają w sobie "to coś." No bo kurczę! Jak zagorzały katolik posiadający tatuaże z motywami pogańskimi, śpiewający opery, a do tego obdarzony niezwykłą wrażliwością może nie urzec? Albo "azjatycki książę"?
Swoją drogą, przytoczę Ci opis tego bohatera:
To, co muszę też przyznać pani Kerstin to fakt, że nie dopuści do zanudzenia swojego czytelnika. Tam ciągle coś się działo! Jak nie były to uciekające dzieci, to chłopak chodzący w środku nocy po balkonach innych gości.
Opisy wywoływały mnóstwo uczuć i zresztą, pani Gier uruchamiała całą paletę emocji. Do tego zgrabnie wprowadzała elementy kryminalistyczne. A zakończenie wprawiło mnie w prawdziwy szok. Co prawda, nie jestem dobra w przewidywaniu tego, jak może zakończyć się fabuła, ale w tym przypadku przebieg zdarzeń wyjątkowo zaskoczył. A nie był to też koniec wyciągnięty z randomowego worka odbiegającego od książki. Właśnie nie! Gdy zaczęłam analizować zakończenie i to, co stało się na moich oczach, to docierały do mnie zdarzenia z poprzednich rozdziałów i wtedy zaczęło mi się to układać w spójną całość, a myśli krzyczały: "Aaaa, faktycznie!" Krótko pisząc, fabuła do końca trzyma czytelnika w napięciu, a niektóre plot twisty były szczególnie udane.
Ale nie spałabym z czystym sumieniem, gdybym oskarżyła tę pozycję o beznadziejne przedstawienie bohaterów, bo, pomimo Fanny i wcześniej wspomnianego, wyraźnego podziału na dobrych i złych, to jednak postacie wykreowane przez panią Gier mają w sobie "to coś." No bo kurczę! Jak zagorzały katolik posiadający tatuaże z motywami pogańskimi, śpiewający opery, a do tego obdarzony niezwykłą wrażliwością może nie urzec? Albo "azjatycki książę"?
Swoją drogą, przytoczę Ci opis tego bohatera:
"Tristan Brown, 19, piękny jak z obrazka, ale ma też inne talenty."I to nie jest wysokiego lotu humor, ale mnie to szczerze rozbawiło po całej lekturze.
To, co muszę też przyznać pani Kerstin to fakt, że nie dopuści do zanudzenia swojego czytelnika. Tam ciągle coś się działo! Jak nie były to uciekające dzieci, to chłopak chodzący w środku nocy po balkonach innych gości.
Opisy wywoływały mnóstwo uczuć i zresztą, pani Gier uruchamiała całą paletę emocji. Do tego zgrabnie wprowadzała elementy kryminalistyczne. A zakończenie wprawiło mnie w prawdziwy szok. Co prawda, nie jestem dobra w przewidywaniu tego, jak może zakończyć się fabuła, ale w tym przypadku przebieg zdarzeń wyjątkowo zaskoczył. A nie był to też koniec wyciągnięty z randomowego worka odbiegającego od książki. Właśnie nie! Gdy zaczęłam analizować zakończenie i to, co stało się na moich oczach, to docierały do mnie zdarzenia z poprzednich rozdziałów i wtedy zaczęło mi się to układać w spójną całość, a myśli krzyczały: "Aaaa, faktycznie!" Krótko pisząc, fabuła do końca trzyma czytelnika w napięciu, a niektóre plot twisty były szczególnie udane.
Koniec końców
Szczerze pisząc, prawdopodobnie gdyby nie okładka i recenzja tejże książki u Weroniki, to nie chwyciłabym po nią przez moją niechęć do młodzieżówek. A napisać muszę, że dobrze się bawiłam podczas czytania i co najważniejsze - bardzo chciało mi się czytać, odkrywać kolejne intrygi gości hotelu oraz personelu, nawet wtedy, gdy zegar wybijał północ, a oczy odmawiały posłuszeństwa.
To się genialnie czyta, bo pani Gier ma lekkie pióro wypełnione emocjami i akcją, a przy okazji wprowadziła wątek miłosny opierający się na "Kogo ona wybierze??", który, trochę ze wstydem przyznaję, że zaciekawił mnie, bo obu kandydatów polubiłam.
Jeśli kogoś nie chwyci zawarta w książce historia, to przynajmniej wielką przyjemnością jest samo patrzenie na magiczną okładkę. Nie przesadzam! Gdyby trafiła mi się okazja do wydania czegoś, to zaopatrzyłabym tę rzecz w podobną szatę graficzną.
Czy wyniosłam coś konkretnego z tej produkcji pani Kerstin? Chyba nie. Ale to był przemiło spędzony czas, podczas którego odcięłam się stuprocentowo od otoczenia, miałam swoich postaciowych ulubieńców jak Pavel czy pan Wiktor Smirnow, dlatego, mimo wszystko, nie ma na co narzekać.
Ja polecam i sympatycznie będzie mi się kojarzył ten tytuł.
Wiem, że przesadziłam z kolorami na ostatnim zdjęciu, ale podoba mi się, jak to wygląda! Wszystkiego dobrego na weekend.☺
Hotel:To się genialnie czyta, bo pani Gier ma lekkie pióro wypełnione emocjami i akcją, a przy okazji wprowadziła wątek miłosny opierający się na "Kogo ona wybierze??", który, trochę ze wstydem przyznaję, że zaciekawił mnie, bo obu kandydatów polubiłam.
Jeśli kogoś nie chwyci zawarta w książce historia, to przynajmniej wielką przyjemnością jest samo patrzenie na magiczną okładkę. Nie przesadzam! Gdyby trafiła mi się okazja do wydania czegoś, to zaopatrzyłabym tę rzecz w podobną szatę graficzną.
Czy wyniosłam coś konkretnego z tej produkcji pani Kerstin? Chyba nie. Ale to był przemiło spędzony czas, podczas którego odcięłam się stuprocentowo od otoczenia, miałam swoich postaciowych ulubieńców jak Pavel czy pan Wiktor Smirnow, dlatego, mimo wszystko, nie ma na co narzekać.
Ja polecam i sympatycznie będzie mi się kojarzył ten tytuł.
Wiem, że przesadziłam z kolorami na ostatnim zdjęciu, ale podoba mi się, jak to wygląda! Wszystkiego dobrego na weekend.☺
Hotelli
酒店 (jiǔ diàn)
Książka ma śliczną okładkę, która już od pierwszego zerkniecia zachęca do przeczytania pierwszej strony.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia kochana:)
Okładka jest zniewalająca.
OdpowiedzUsuńHa! Wczoraj robiłam sesję innej książki, bo szykuję sobie recenzję kolejnej przeczytanej i miałam taki sam motyw książki w kwiatach.
To co lubię w powieściach to akcja, czyli żeby nie nudziła przewlekłymi opisami... no chyba że są literacko piękne, to wtedy nie nudzą, ale dziś trudno o takie.
Brzmi fajnie, może kiedyś przeczytam tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńCudo okładka.
OdpowiedzUsuńSama okładka już wywarła na mnie ogromne wrażenie 😊
OdpowiedzUsuńNiby nie ocenia się książek po okładce, ale faktycznie jeśli środek jest tak przyjemny jak to 'opakowanie' to kupuję w ciemno :). Po przeczytaniu opisu sceneria przywodzi mi na myśl 'Grand Hotel Budapest' :). Ja myślę, że nie wszystko musi być jakoś szczególnie 'ambitne' i 'coś' wnieść do naszego rozwoju :). Jeśli mówisz, że był to przyjemnie spędzony czas to chyba najlepsza zachęta do sięgania po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest zniewalająca :)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji naszła mnie ochota na tę książkę.
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością przeczytałam Twoją recenzję.
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć,że ja też pożyczyłam tę książkę, bo urzekła mnie okładka i opis na odwrocie.Ale nie przewidziałam,że będę miała nawał zajęć i brak czasu na czytanie.Ale nic straconego- wiem , gdzie jest i może będzie okazja jeszcze ją przeczytać. Zachęciłaś mnie bardzo!
Bardzo lubię wszelkie hotelowe opowieści i swego czasu byłam pod wielkim wrażeniem filmu- "Grand Budapeszt Hotel"- czarna komedia w fantastycznej obsadzie. Oglądałam wiele razy i nie miałam dość!
Pozdrawiam serdecznie
Ja w ciemno sięgam po książki tej autorki. :D Pozostałe już przeczytałam, ale powyższa znajduje się już na mojej półce. ;)
OdpowiedzUsuńJools and her books
Gdybym nie miała całego stosu książek, które zamówiłam w ostatnim tygodniu to już bym ją kupowała, ale muszę się wstrzymać! :D
OdpowiedzUsuńW każdym razie dopisuję do listy na przyszły miesiąc, potrzebuję takiej lekkiej i przyjemnej lektury.
Po samej okładce już biorę i uciekam;) Uwielbiam takie historie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Pierwszy raz widzę tę okładkę, ale muszę przyznać- jest wyjątkowa. Od razu przyciąga wzrok i powoduje, że człowiek zaczyna się nad nią zastanawiać. Przekonuje go do siebie, zachęca a my już widzimy oczami wyobraźni, jak trzymamy ją w dłoniach i czytamy gdzieś w parku :) Jestem przekonana, że treść jest tak samo wspaniała jak cały jej obraz. Myślę, że skuszę się na zerknięcie do środka, jak tylko będę miała okazję :) wspaniała recenzja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♡
Z bólem serca musiałam odmówić przeczytania Twojego posta :( A tak się ucieszyłam, że znowu coś piszesz. Ale czekam już w kolejce w bibliotece na tę książkę i nie chcę o niej wiedzieć absolutnie nic. Chcę w nią wejść na ślepo. Dlatego wrócę tutaj po lekturze :)
OdpowiedzUsuńWiesz, że Twoje recenzje są bardzo urokliwe? Fajnie się je czyta. Potrafisz pokazać, czy książka ma "to coś". I masz nosa do oryginalnych, ciekawych pozycji.
OdpowiedzUsuń"Tristan Brown, 19, piękny jak z obrazka, ale ma też inne talenty." - ojejku, to też mnie rozbroiło :) A ktoś, kto ma na imię Tristan, powinien być piękny oczywiście ;)
Generalnie książka zapowiada się ciekawie. A już wydanie rzeczywiście jest prześliczne. I napisałaś o niej naprawdę we wciągający sposób, ponadto tak przedstawiłaś uczucia, jakie Ci towarzyszyły podczas lektury, że doskonale je rozumiałam. Napisałaś i o pozytywach, i negatywach książki, ale wiem, że generalnie wzbudziła ona w Tobie pozytywne emocje. I o to chodzi.
PS Przepiękne zdjęcia zrobiłaś.
Nie czytałam tej książki.
OdpowiedzUsuńOkładka akurat mnie nie zachęciła :D
OdpowiedzUsuńZa to opis jak najbardziej :)
Może i ja po nią sięgnę. Póki co mam inną książkę na liście. Leży na wierzchu i czeka aż się za nią wezmę. Mam na nią ochotę, ale jednocześnie bez przerwy wybieram inną formę spędzania czasu. Więcej rękodzieła i dużo więcej spacerów.
Czytałam trylogię snów tej samej autorki i bardzo mi się spodobała ta seria, mimo że sięgam po tytuły z kompletnie innego gatunku. Ta książka też wydaje się warta uwagi.
OdpowiedzUsuńMam przykre wspomnienia z twórczością tej autorki, dlatego ta ksiązka nie za bardzo mnie interesuje ;/
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście robi wrażenie! Magiczna ;) Myślę, że i historia przypadłaby mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńNie jest to Książka z tych po które zwykle sięgam ale muszę przyznać, ze na pierwszy rzut oka ma coś w sobie. Co do okładki to zgodzę się w stu procentach jest fenomenalna. Jestem ciekawa tej różnorodności bohaterów nawet jeśli autorka trochę ich przerysowała. Najważniejsze, że historia jest wciągająca, to przecież w książkach ceni się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
http://pracownia-kotolaka.blogspot.com
http://raciezka.blogspot.com
Lubię K.Gier:)
OdpowiedzUsuńBardzo wciągająca recenzja, mimo, że w ogóle nie czytam tego typu książek, ale kiedyś dawno lubiłam, to bym chętnie przeczytała z ciekawości, dodatkowo ciekawi mnie jako ilustratora czy tam w środku tez są ilustracje? Okładka czad!
OdpowiedzUsuńNiestety nie ma w środku ilustracji!
UsuńA to szkoda, ale okładka bombowa ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam już niejedna książkę tej autorki i muszę przyznać że nawet ją lubię :) ma lekkie pióro i fajne pomysły a ta książka jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńMam ją na pó,łce i leży jeszcze nie przeczytana.. wstyd wiem, ale są wakacje to może nadrobię zaległości ;)
OdpowiedzUsuńWitaj znów 😃
OdpowiedzUsuńNie ma to jak dobrze się bawić przy czytaniu. Zachęciłaś mnie bez wątpienia. Myślę że warto po nią sięgnąć bo jest urzekająca.
Muszę dodać iż jest jeden z najlepszych i najpiękniejszych blogów na jakie wpadłam dotychczas. Już go dodałam do ulubionych. Uściski 😘😘😘
OdpowiedzUsuń