Rok produkcji: 1995 rok
Miejsce: Hongkong
Długość trwania: 99 minut
Reżyser: Kar-Wai Wong
Aktorzy: Leon Lai, Michelle Reis, Takeshi Kaneshiro
Miejsce: Hongkong
Długość trwania: 99 minut
Reżyser: Kar-Wai Wong
Aktorzy: Leon Lai, Michelle Reis, Takeshi Kaneshiro
"Za każdym razem, gdy potrzebuję parasola, on się zjawia. Mam nadzieję, że nigdy nie przestanie padać."
Hej, terve, 大家好!
Nastrój mam odpowiedni do pisania. W tle soundtrack z "Upadłych Aniołów", leżę w łóżku, jest około godziny 22 i jestem sama. Myślę, że nie tylko jest to stan idealny do recenzowania, ale także do oglądania filmów wrażliwego i unikatowego magika, który wyciąga z kapelusza prawdziwe dzieła.
Kar-Wai Wonga, bo to o nim mowa, poznałam około półtora roku temu przy okazji "Happy Together" i oficjalnie przepadłam. Zniknęłam w świecie tego człowieka. Wbrew pozorom świat, który on kreuje nigdy nie jest dobry. Zawsze wypełniony przeszywającą samotnością i tęsknotą. I ty, jako widz, też tęsknisz, nawet jeśli nie masz za kim. Mimo to, i tak chcesz wchodzić do uniwersum Hongkończyka, bo oprócz tego, kołyszesz biodrami do fenomenalnych, oddających klimatów filmów, muzyki.
Poza tym, zdjęcia to złoto. Są specyficzne, charakterystyczne dla reżysera i kolokwialnie sprawę ujmując, wali po oczach latami 90.
Ja
tu leję słodyczą, ale prawda jest taka, że do "Upadłych Aniołów"
zbierałam się prawie rok. Miałam dwa wcześniejsze podejścia i dopiero za
trzecim razem udało mi się. Zanurkowałam w obrazie Wonga.
Uwaga,
pierwsze 5 minut wydawało mi się wręcz odrzucające. Nie wierzę, że to
piszę, ale bałam się, że "Upadłe Anioły" zepsują mi spojrzenie na
reżysera. Przez to wyobrażałam sobie, że ten film jest końcem mojej
pewnej przygody kinematograficznej.
Pomyliłam się. Uwielbiam go jeszcze bardziej. Teraz dalej mogę obrzucać go cukierkami!"Myślałem, że Mini jej przejdzie. Ale to ja jej przeszedłem."
Fabuła
Ciężko mówić o fabule w przypadku filmów Kar-Wai Wonga. Zwykle na ekranie dostajemy nieskomplikowaną historię, która powoli brnie do przodu. Skarbem jest kreacja postaci i dialogi wypełnione aforyzmami tak, że możesz sobie przyklejać cytaty na ścianach i nie starczy Ci domu na nie.
W przypadku "Upadłych Aniołów" mamy piątkę bohaterów, gdzie główne skrzypce odgrywają troje z nich: zabójca na zlecenie, jego pomocnica i chłopak, którego ciężko określić jednym słowem, ale wiemy, że siedział w więzieniu, mieszka z tatą i przestał mówić. A my jesteśmy obserwatorami ich splatających się dróg.
"Zawód człowieka jest determinowany przez jego osobowość."
Cukierków ciąg dalszy
Już kiedyś napisałam to na tym blogu: Kar-Wai całkowicie trafia w moje walory estetyczne i etyczne. W moje pojęcie miłości i samotności. Jego filmy sprawiają, że lepiej poznaję siebie, dlatego są osadzone głęboko w mojej świadomości i sercu, pisząc wprost.
Główne powody, dla których ani przez chwilę nie chciałam przerywać seansu:
- zarys głównych postaci, byłam nimi zaintrygowana
- wyłupywane są szczególiki z życiorysów bohaterów, które dodają im duszy
- zdjęcia i muzyka, jakże typowe dla reżysera
- błyskotliwe dialogi
- długie, przeciągające się wręcz sceny zrobione z takim smakiem, że mogłabym patrzeć na nie godzinami
Odnośnie drobnostek. Uwielbiam je, niby wydaje się, że nic nie wnoszą, a z drugiej strony to własnie one między innymi niosą ze sobą wyjątkowość i emocjonalność produkcji. Nawet taki niewinny motyw, jakim był kolor włosów jednego z bohaterów, He Zhiwu. Blond włosy symbolizowały zauroczenie. I moim zdaniem, to jest piękne i wyrafinowane. Można wręcz powiedzieć, "proszę, o to wizytówka twórczości tego pana."
Gdybym miała opisać "Upadłe Anioły" zdaniem, wyglądałoby to tak: "namiętności wymieszane z samotnością podane na hongkońską tacę." Wiem, że nadużywam słowa "samotność", ale jest jej tutaj ogrom. Spokojnie można ją porównać do tej z "Her" w roli głównej z kolejnym mistrzem, Joaquinem Phoenixem. Kończysz seans i zastanawiasz się, gdzie ja jestem i dlaczego jest tu tak smutno?
Gdybym miała opisać "Upadłe Anioły" zdaniem, wyglądałoby to tak: "namiętności wymieszane z samotnością podane na hongkońską tacę." Wiem, że nadużywam słowa "samotność", ale jest jej tutaj ogrom. Spokojnie można ją porównać do tej z "Her" w roli głównej z kolejnym mistrzem, Joaquinem Phoenixem. Kończysz seans i zastanawiasz się, gdzie ja jestem i dlaczego jest tu tak smutno?
Takim moim małym odkryciem był tutaj japoński aktor Takeshi Kaneshiro, którego widziałam już kilka razy, chociażby w "Domie latających sztyletów" czy "Chungking Express", ale mam wrażenie, że dopiero tym razem w pełni doceniłam jego kunszt aktorski. No po prostu chciało się na niego ciągle patrzeć! Jakby stworzony do roli He Zhiwu. I to właśnie z postacią odgrywaną przez niego najbardziej się zżyłam. Właściwie jedyny zarzut, jaki mogę postawić temu filmowi to, to, że ja mam niedosyt historii tego bohatera i najchętniej zobaczyłabym produkcję poświęconą tylko jemu.
Na sam koniec muszę wspomnieć o pewnej sprzeczności. Produkcja, pomimo swojej banalności fabularnej, jest nieprzewidywalna. A takiego połączenia byle jaki scenarzysta nie udźwignie. Mam nadzieję, że jeśli moja ekspresywność Cię nie przekonała, to zrobiło to oksymoroniczne stwierdzenie. Chociaż troszeczkę!

Dlatego jeśli ktoś ma ochotę na nieco inne, klimatyczne kino - polecam z całego serduszka. Tylko jeszcze raz daję znać, że najlepiej odczuwa się go wieczorami. A czasu jest teraz sporo, więc tym goręcej zachęcam!
Trzymajcie się zdrowo,
Panda Fińsko-Chińska
Na sam koniec muszę wspomnieć o pewnej sprzeczności. Produkcja, pomimo swojej banalności fabularnej, jest nieprzewidywalna. A takiego połączenia byle jaki scenarzysta nie udźwignie. Mam nadzieję, że jeśli moja ekspresywność Cię nie przekonała, to zrobiło to oksymoroniczne stwierdzenie. Chociaż troszeczkę!

Dlatego jeśli ktoś ma ochotę na nieco inne, klimatyczne kino - polecam z całego serduszka. Tylko jeszcze raz daję znać, że najlepiej odczuwa się go wieczorami. A czasu jest teraz sporo, więc tym goręcej zachęcam!
Trzymajcie się zdrowo,
Panda Fińsko-Chińska
Kochana jak to mówią : cierpliwość popłaca
OdpowiedzUsuńWarto czasami się " tak długo zbierac do obejrzenia" bo można trafić na prawdziwą perełkę tak jak Ty ☺
Swoją drogą widzę po recenzji że i mnie by ten film się spodobał-koniecznie muszę obejrzeć ☺
Pozdrawiam
Lili
Witaj!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym filmem bardzo.Uwielbiam cytaty,a jak piszesz główni bohaterowie sypią cytatami jak z rękawa.
Piękna recenzja, zachęca zdecydowanie do obejrzenia filmu!
Pozdrawiam Cię serdecznie
Nigdy nie oglądałam niczego podobnego, więc chętnie spróbuję. 😊
OdpowiedzUsuńI remember watching this film in the cinema ... here, Leon Lai's acting appeared alluring.
OdpowiedzUsuńCool
Greetings from Indonesia
Jest to z pewnością film do obejrzenia w skupieniu, a nie kiedy cała rodzina siedzi w domu i ktoś ciągle czegoś chce.
OdpowiedzUsuńAle do ogarnięcia, bo rodzina też musi spać. ;D
Ooo, chętnie go sobie obejrzę! :)
OdpowiedzUsuńLubię 'stare' kino ^^ zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńTo nie moje klimaty. Ja w ogóle nie lubię oglądać filmów. Dlatego nie mogę zrozumieć jak Ty to zrobiłaś, że zapisałam tytuł i reżysera i prawdopodobnie oglądnę - może jak mój narzeczony pójdzie do pracy na noc i tez będę sama o 22 w domu, skoro polecasz taki klimat ;)
OdpowiedzUsuńWow. U ciebie znajde zawsze cos oryginalnego.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nie oglądałam jak dotąd podobnego filmu, więc z chęcią go zobaczę. Tytuł zapisałam i nam nadzieję, że uda mi się niedługo go obejrzeć. ;)
OdpowiedzUsuńuuu to chyba nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPando, mam do oddania książkę z '73 roku "Cywilizacja Chinska" Marcel Granet. Czy chcialabys ja może? Wygląda ciekawie, ale ja nie jestem aż tak zainteresowana Chinami. Odpisz mi na Instagramie albo na maila olkakusiak(at)gmail
OdpowiedzUsuń(przeczytam Twoj post na dniach)
A ja bardzo, bardzo chętnie na takie rzeczy! Odezwałam się na Instagramie, dziękuję pięknie!!
UsuńWow, ten film ma tyle lat co ja :D Wspaniała recenzja, nie wiem jak ty to robisz, ale wszystko co opiszesz chcę zobaczyć, przeczytać i poczuć! Ciekawa jestem czy historia przypadłaby mi do gustu, kryminał nie jest moim ulubionym gatunkiem, raczej go omijam chodź nie zawsze się da (np. gdy oglądam filmy z kimś). Prawdą jest, że mam kilka filmów-kryminałów na swojej obejrzanej liście, które pokochałam, jednak to mniejszość na tle np. horrorów. Jednak wiem, że film ma bardzo wysokie oceny i niemalże same dobre recenzje, więc chyba się przełamię i obejrzę go w najbliższym wolnym czasie. Niestety, wolnego czasu u mnie bardzo mało, ze względu na obecną sytuację mam dwa razy więcej pracy niż zazwyczaj, ale w końcu przyjdzie taki wieczór, kiedy odpalę laptopa, pomyślę o mojej kochanej Pandzi i włączę sobie ten film :) Kto wie, może okaże się być on perełką, do której nie chciałam podejść? Może przekona mnie do kryminałów i sprawi, że spojrzę inaczej na cały ten gatunek filmowy? Nie przekonam się dopóki nie sprawdzę tego na własnej skórze :) Cudowna recenzja, wiem, już to pisałam, ale twoje recenzje filmowe są niesamowite, najlepsze jakie czytałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i dużo zdrówka ♡
brzmi bardzo ciekawie. Uwielbiam Twoje recenzje, są na mega wysokim poziomie. Mam wrażenie, że potrafisz spojrzeć szerzej i głębiej niż ktokolwiek inny.
OdpowiedzUsuń