Dzień dobry wszystkim!
Dziś przychodzę z książką, na którą polowałam od dobrych kilku miesięcy, ale albo odnajdywałam ciekawsze pozycje, albo po prostu - zapominałam o niej. Aż pewnego, cudownego, chyba kwietniowego dnia znalazłam ją przypadkiem po takiej taniości, że szkoda było nie wziąć. No to wzięłam, przeczytałam i chcę napisać kilka słów o niej, bo wydaje mi się, że jest warta uwagi.
"Problem trzech ciał" zrobił wokół siebie dużo szumu m.in. w Stanach Zjednoczonych. Ja przeczytawszy słowa "chińska fantastyka", wiedziałam, że ta granatowa okładka prędzej czy później trafi na moją półkę. Dopiero kiedy do mnie dotarła i zapoznałam się lepiej z tematem, to nie ukrywam, nieco się zniechęciłam. Książka jest z gatunku science fiction, z którym nigdy nie było mi po drodze. Ale, mleko się rozlało, a "Problem trzech ciał" uśmiechał się do mnie codziennie z biurka, więc trochę z obowiązku, trochę z ciekawości, zaczęłam czytać.
Kilka słów o autorze
Zanim jednak przejdziemy stricte do książki, chcę zwrócić uwagę na autora - Cixina Liu, który zaintrygował mnie swoim podejściem do pisania. Jak można się domyślić, to moje pierwsze spotkanie z tym pisarzem, a raczej właśnie - inżynierem. Pomimo tego, że ma już na koncie kilka wydanych tytułów, kontynuuje pracę w elektrowni.
Do samego aktu pisarskiego, że tak to ujmę, podchodzi matematycznie i naukowo. Uważa, że historie zawarte w książkach tworzą, uwaga, równania, które czytelnik podczas lektury rozwiązuje. Co więcej, sądzi, iż największe dzieła literackie nie zostały napisane przez powieściopisarzy, dramaturgów, itp., ale przez naukę.
"Używając siły wyobraźni, staram się tylko tworzyć za pośrednictwem fantastyki naukowej moje własne światy i ukazywać poezję natury, snuć romantyczne legendy o człowieku i Wszechświecie."
Cytat i informacje, które tutaj przedstawiłam, pochodzą z posłowia zamieszczonego na końcu książki "Problem trzech ciał". Szczerze pisząc, po zapoznaniu się z historią oraz podejściem autora do literatury, wszystko nabiera dodatkowego wydźwięku.
Z czym to się je?
Jest mnóstwo skakania w czasie, dlatego streszczenie fabuły nie jest takie łatwe, ale posłużę się nieco blurbem. Tytułowe "Trzy ciała" to gra dla inteligentów, w której gracze muszą uratować mieszkańców planety przed trzema słońcami. Wszystko to jednak nie jest tylko fikcją. Za to ma to także związek z tajnym projektem chińskim za czasów dyktatora Mao.
Co myślę?
Po pierwsze jest to szalenie ciężka książka, a przynajmniej była taka dla mnie, czyli dla laika w temacie fizyki. Mimo to, "Problem trzech ciał" jest w moim odczuciu, niesamowitą historią. Ba! Nawet pewnego rodzaju fenomenem, bo mam wrażenie, że niczego podobnego wcześniej nie czytałam.
Nawiązując do podejścia Cixina Liu do pisania, wydaje mi się, że obraz jego myśli bardziej się rozjaśnia, kiedy przeczyta się jego książkę. Tworzeni przez niego bohaterowie i ich, nazwijmy to "przygody", faktycznie przypominają poniekąd równania, które im bardziej rozwiązujemy, siedzimy nad nimi i myślimy - tym lepiej rozumiemy. Z czymś takim, co prawda, wcześniej się spotkałam, bo często kryminały przypominają tę formę, ALE - Liu dołożył do tego twardą naukę.
"Zawsze myślał, że jego zdjęciom brak jest duszy. Teraz zrozumiał, że brakowało im jej."
Ponadto, uważam, że styl pisania autora jest miodem dla oczu. Uwielbiam porównania, jakimi się posłużył.
"Wyglądały jak rtęć spływająca po piórach czarnego łabędzia.", "byli łagodni jak powierzchnia wody w bezwietrzny dzień".
Są bardzo obrazowe i zwyczajnie w świecie piękne, przez co zdania wypełnione naukowymi teoriami czy sformułowaniami mieszały się z tymi, które były wręcz poetyckie. To także mnie urzekło.
Ale tym, czym przekupił mnie Liu do dalszego czytania, była niezwykle emocjonalnie opisana historia Chin z okresu rządów Mao Zedonga. Książka, a właściwie trylogia (kolejno "Ciemny Las", "Koniec śmierci", na które obecnie poluję) zaczyna się w 1967 roku, kiedy jesteśmy świadkami egzekucji ojca jednej z bohaterek. To, co wyczynił Cixin Liu z uczuciami i opisami - zaimponowało mi już na wstępie. A potem lektura poszła jak z płatka, bo z każdą stroną autor zaskakiwał mnie coraz bardziej swoją wiedzą i wykorzystaniem jej. To jest człowiek, który sprawił, że wyczekuję, aż kosmici się z nami, ludźmi skontaktują. (Swoją drogą, myśl, że nie jesteśmy we wszechświecie jedynymi istotami naładowuje skromnością.)
Mimo wszystko, nauka w jego (Liu znaczy się) dłoniach staje się poezją. W dodatku poezją, którą się bawi i robi to w inteligentny sposób. Dlatego może książka jest przystępna dla osób niezaangażowanych w fizykę. Warto zaznaczyć, że w tych wyszukanych słówkach nie brakuje dozy filozofii. Niesamowite połączenie, które wymaga skupienia od czytelnika. No właśnie, lekturę tę nie radziłabym czytać po męczącym dniu w pracy albo po prostu - kiedy czujemy, że nie jesteśmy w stanie w 100% oddać swoich myśli tejże książce. W przeciwnym razie ciężko będzie ją zrozumieć, czego konsekwencją będzie znużenie albo niepotrzebne męczenie się z każdym kolejnym rozdziałem.
(jedne z róż mojego dziadka!)
Czy mam ochotę przeczytać kolejne tomy?
Z całą pewnością. Tym bardziej, że Cixin kończy pierwszy tom w najbardziej intrygującym momencie, więc drugi tom jest wręcz obowiązkowy. Napomnę tylko, że następne części liczą sobie więcej stron.
Problem trzech ciał - 456 stron,
Ciemny Las - 672 strony,
Koniec śmierci - 840 stron.
Mam nadzieję, że w "Ciemnym Lesie" Liu umożliwi czytelnikowi większe zżycie się z bohaterami. Niestety, w "Problemie Trzech Ciał" dopiero zapoznawaliśmy się z postaciami, autor wprowadził wiele nazwisk. Do tego bawił się także czasem akcji, co sprawiało, że momentami gubiłam się i znowu - musiałam zatrzymać się, pomyśleć i ułożyć puzzle (albo nie pogubić się w równaniu tylko brnąć do jego rozwiązania, co kto woli!).
Nie jest to ciężki grzech. Zwłaszcza, że Cixin nadrabia wieloma innymi aspektami.
"Cywilizacja nadal będzie niszczyła wszystkie formy życia na Ziemi oprócz ludzi."
Kilka słów na koniec
Polecam wszystkim, a szczególnie tym, którzy zmęczeni są już romansami w każdej możliwej lekturze, którzy mają ochotę na coś naukowego, a zarazem kwieciście napisanego, którzy lubią science fiction, ale także którzy doceniają ładne wydania!
Trzymajcie się ciepło,
Panda Fińsko-Chińska
Ja niezbyt lubię tematykę s.f. , ale Twoja recenzja brzmi zachęcająco i podpowiada że nie jest to typowe s.f.
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie te porównania- myślę że kilka z nich bym wprowadziła do swojego codziennego słowniczka 😊
Piękne są te róże 💕
Pozdrawiam
Raczej nie czytam tego typu książek, ale i mnie Twoją recenzja bardzo zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńSpecyficzna tematyka ale dla ciekawych idealna :)
OdpowiedzUsuńKurcze, zaciekawiłaś mnie bardzo, uwielbiam takie książki! Co prawda również nie byłam orłem z fizyki więc pod tym względem może być dla mnie również ciężka, ale myślę że jakoś przebrnę :D Dzięki za polecenie super książki! Btw piszesz posty w przepięknym stylu. Wszystko jest ładnie podzielone, odseparowane, od razu lepiej się czyta!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post: czytanko.pl
Zupełnie nie kojarzę autora.
OdpowiedzUsuńTo skakanie w czasie trochę mnie przeraża, ale niewątpliwie jest to oryginalna propozycja
OdpowiedzUsuńBardzo lubię fantastykę, natomiast science-fiction to już trochę inna bajka i nie wiem czy przypadłaby mi do gustu. Autor ma bardzo ciekawe podejście do pisania książek. Pierwszy raz spotykam się z porównywaniem ich do równać matematycznych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Witaj Pando! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie czytałam żadnego chińskiego bestsellera :D
Since fiction to raczej nie moja bajka, mimo to Twoja recenzja jest ciekawa i przyjemna :)
buziaki
Ogromnie mnie zaciekawiłaś tą książką. Fantastykę kocham od zawsze, choć z nieco większą ciekawością sięgam zwykle po fantasy. Ale i s-f czasami mnie wciąga (jak Diuna chociażby).
OdpowiedzUsuńKochana Pando,
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że przebrnęłaś przez tę lekturę. Ja strasznie ją męczyłam ale chyba też dlatego, że była bardzo ścisła w sensie fizyka, chemia, matma, a ja nigdy nie przepadałam za tymi przedmiotami gdy chodziłam do szkoły ;) Dlatego tym bardziej podziwiam Cię kochana ❤️
Muszę, po prostu muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuń