Dwa filmy o malarzach

"nagie stany duszy w chwilach, kiedy wszelki głos rozumu milknie" 

Pogadanka o maturach

Dzień dobry! Jestem po prawie wszystkich maturach. Została mi jeszcze historia sztuki, którą będę pisać 19 czerwca i mam nadzieję, że to będzie już definitywny koniec. 
Jeśli chodzi o moje wrażenia po trzech dniach, to wszystko byłoby w porządku, gdyby nie rozszerzony angielski. Myślę, że napisałam go na 70-80%, ale boję się, że to nie wystarczy, abym dostała się na sinologię. Powoli zaczynam przyzwyczajać się do tej myśli i wiruje mi po głowie milion innych rozwiązań w razie, gdybym faktycznie nie dostała się na filologię chińską. Z trudem mi to wszystko przyszło, ale jeszcze nie mam wyników, nie mam niczego tak naprawdę i może się okazać, że akurat uda się (oby!!!, bo zaczynam wariować z nadmiaru myśli).  Zobaczymy, trzymajcie kciuki! Będę o wszystkim informować. 
Za to mam nadzieję, że te ostatnie tygodnie były dla Was spokojniejsze niż moje. 

Wstęp do tematu głównego 

Po trzech dniach maturalnych, obejrzałam w nocy filmy "Caravaggio" z 1986 roku i "Vincent van Gogh. U bram wieczności", za który zabierałam się już od dawna. Te dwa tytuły to były takie moje małe wprowadzenia do poważnych powtórek z historii sztuki. A musicie wiedzieć, że uwielbiam ten przedmiot i przynosi mi przyjemność w tuzinach. 
I w połowie biografii holendra stwierdziłam, że dlaczegóż nie napisać na Pandzie o tych produkcjach? Dawno niczego nie było, a pisanie to najlepsze forma odpoczynku dla mnie. Tak oto jestem dziś i chciałabym Wam przedstawić moje refleksje wiążące się z tymi tytułami. Zapraszam serdecznie. 😉


"Vincent van Gogh. U bram wieczności" 

Nie będę oryginalna, jeśli napiszę, że uwielbiam tego artystę. Mogę patrzeć na jego autoportrety godzinami, a przy "Krukach nad łanem zboża" mam ochotę płakać za każdym razem, gdy je widzę. Poza tym, sama postać Vincenta niezwykle mnie interesuje. Jego biografia jest enigmatyczna, wypełniona samotnością i przede wszystkim - czystą miłością do malowania. Dlatego staram się chwytać po każdą filmową czy literacką nowość odnoszącą się do Holendra. Tym razem padło na "Vincent van Gogh. U bram wieczności" 

Zacznijmy od tego, że mało słyszałam o tej produkcji. Będę szczera, dowiedziałam się o niej dopiero rok po premierze. W moich pobliskich kinach w ogóle nie była puszczana. Szalenie mnie to dziwi, bo wydaje mi się, że wiele chętnych znalazłoby się na ten film. Sympatyków van Gogha nie brakuje.

Moi Drodzy, ta produkcja jest majstersztykiem, jeśli chodzi o zdjęcia, o kolorystykę i o samo prowadzenie kamery. Mając w głowie zarys biograficzny Vincenta, ogląda się ten tytuł znakomicie. Kadry można traktować jak osobne dzieła sztuki, a na nich niezwykle utalentowanego aktora, jakim jest Willem Dafoe. Nie ukrywam, że darzę tego Pana wielką sympatią. Obserwowanie go na ekranie jest za każdym razem bardzo intrygujące. Chociażby przytaczając jego ostatni wyczyn w "Lighthouse", gdzie sprawdził się idealnie. Dlatego też zrozumiałym jest, iż moja ciekawość była również podsycana jego osobą.
I dobrze, bo jestem zachwycona Dafoe w postaci Vincenta. Moim zdaniem, pasuje idealnie do tej roli.

Mam jedno "ale", które nie wiem, czy można określić jako wadę. Nie dowiadujemy się wiele z biografii Vincenta. Odnoszę wrażenie, że osoba niemająca pojęcia o Holendrze mogłaby się najzwyczajniej w świecie zgubić. Nie napiszę "zanudzić", bo, jak już napisałam, same zdjęcia robią robotę i cieszą oko, dlatego wydaje mi się, że osoby wrażliwe na piękno będą zachwycone stroną wizualną.

Uważam, że jest to dobry film, który minął mi szybciutko, a co więcej, wzruszył mnie. Chociaż ciężko nie osiągnąć emocjonalnych walorów, kiedy opowiadasz o artyście pokroju Vincenta.
Podsumowując tę krótką refleksję, warto obejrzeć, warto popodziwiać Dafoe i (warto) zakochać się w przedstawianych tam widokach.

Na koniec polecam Wam odcinek z kanału "Sztuki Uniwersalnej". Swoją drogą, bardzo motywująco wpłynęły na mnie słowa autorki, więc zachęcam:



"Caravaggio" 1986

Może nie widziałam w swoim życiu tysięcy filmów, ale przyznam szczerze, że jeszcze z czymś takim nie miałam do czynienia. Sama postać Caravaggia jest ciekawa, dlatego nie trzeba było mnie jakoś szczególnie zachęcać do tego tytułu, ale seans przerósł moje oczekiwania.
Muszę od razu zaznaczyć jedną rzecz. Wiele krytyki zbiera ta produkcja. W niepochlebiających komentarzach pojawia się zwykle taki argument: "za dużo metafory", "przesadzony", "niezrozumiały". Faktycznie, nie da się ukryć, że przenośni jest milion i jeszcze więcej, jednak ja odbieram to jako zaletę.

Znowu - nie dowiadujemy się wiele z życia artysty, ale jak osoba niezapoznana szczególnie z tym twórcom, sądzę, że i tak bardzo odczułam historię ukazaną w tejże produkcji.

Znowu - jestem zachwycona kadrami, a ten, który widzicie powyżej, ustawiłam jako swoją tapetę na komórce. Co przywołuje w celu podkreślenia, jak mocno zafascynowały mnie zdjęcia. Gdy teraz tak nad tym myślę, czy podjęcie się zrobienia filmu o malarzu nie wymaga od twórców wyjątkowych kadrów? Ciężko mi na to odpowiedzieć, jednak przychylam się bardziej do napisania, iż tak - jest to niejako oczekiwane.
Spójrzmy na "Caravaggio" jeszcze raz. Tam kolorystyka jest stylizowana na podstawie obrazów właśnie Michała Anioła. Moim zdaniem, jest to strzałem w dziesiątkę, bo dodaje to specjalnego klimatu, który przybliża twórczość Włocha.

Znowu - pochwalę grę aktorską. A na szczególną uwagę zasługuje Tilda Swinton, która od pierwszych scen przyciągnęła moją uwagę. Muszę przyznać, że nie miałam pojęcia, iż gra w tym filmie i nawet na początku jej nie poznałam. Co mnie dziwi, bo Swinton ma nietypową i piękną urodę. Wybitna aktorka, o czym świadczy między innymi ten film.

Sądzę, że jest to ciężka w odbiorze produkcja. Codziennych, zwykłych dialogów można tutaj wyliczyć na palcach jednej dłoni. Jeśli już padają słowa, to są one poetyckie, wypełnione melancholią i w głównej mierze są to myśli tytułowego bohatera. Co sprawia, że "Caravaggio" zostanie mi na dłużej w głowie. Myślę nawet, iż z chęcią wrócę do niego po kilku miesiącach, aby z ciekawości zobaczyć, czy odbiorę go tak samo. A nóż widelec, umknęło coś mojej uwadze i wcale bym się nie zdziwiła.


Nic ważnego, ale na miły koniec

Jeśli mowa dziś o malarzach, to przedstawię Wam obraz, który mnie ostatnio urzekł. Autorem jest Józef Mehoffer, a nazwał go pięknie, bo "Dziwnym ogrodem". Pochodzi z 1903 roku. Sprawia, że mam ochotę wyjść w słoneczny dzień na dwór, pozachwycać się kwiatami, porobić im zdjęcia, a na sam koniec - napisać o tym. Dlatego z całą przyjemnością się nim dzielę!

Wyniki maturalne będą w sierpniu. Mam kilka filmów, które chcę obejrzeć na dniach. Biorę się za powtórkę z historii sztuki, a przychodzi mi to z łatwością. A poza tym, kończę czytać świetną książkę "Problem trzech ciał". Tak to u mnie wygląda teraz.

Trzymajcie się ciepło i zdrowo,
Panda Fińsko-Chińska

Komentarze

  1. Przyznam szczerze, że nie za bardzo interesuję się malarstwem. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Pando!
    Oczywiście będę trzymać kciuki,żeby Ci się udało z angielskim, żebyś mogła iść na swoją wymarzoną sinologię. I powodzenia na historii sztuki,ale tu już będzie wszystko ok.
    Tak mi przyszła na myśl pewna historia z życia wzięta. Córka mojej koleżanki zdawała na medycynę- kiedy jeszcze były egzaminy wstępne na uczelnię. Brakło jej punktów i dostała się na rehabilitację. W kolejnych latach co roku zdawała na medycynę. Miała już zaliczony trzeci rok tej rehabilitacji, gdy nagle okazało się,że dostała się na medycynę. Niestety musiała wybrać... i zaczęła studia od nowa. Dziś ma 34 lata i spełnia się jako lekarka, bardzo dobra i zaangażowana.
    Nie widziałam filmów, o których piszesz,ale chętnie zobaczę. Kiedyś oglądałam film o Modiglianim - "Modigliani, pasja tworzenia" z 2004 roku. Długo byłam pod jego wrażeniem.
    Obraz Mehoffera jest wspaniały, ale miałam małą wpadkę na blogu. W Płocku w Muzeum Secesji jest podobny obraz,ale nie Mehoffera. Muzeum gorąco polecam!
    Serdeczności! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry!
      Dziękuję za trzymanie kciuków i za przytoczenie historii z córką koleżanki. Podniosła mnie na duchu i płynie z niej piękne przesłanie: nie poddawać się, a iść prosto za marzeniami :) Dziękuję jeszcze raz.

      O filmie "Modigliani, pasja tworzenia" niestety nie słyszałam, ale chętnie się z nim zapoznam! Muzeum Secesji chętnie bym odwiedziła, dlatego jeśli kiedyś trafię do Płocka - to będę o nim pamiętać. :)
      Również przesyłam serdeczności i dużo dobrego! Dziękuję za przecudowny komentarz, bardzo go sobie cenię :)

      Usuń
  3. Malarstwo mnie interesuje, dotychczas obejrzałam film o Fridzie i o Beksińskim. Na szczęście malarz nie musi mieć burzliwego życia, aby być świetnym artystą. XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana Pando- trzymam kciuki aby udało Ci się dostać na wymarzony kierunek 🙂
    Wiem jak potrafi być męczące takie oczekiwanie i ta niepewność- ale wiem że zazwyczaj mimo iż się denerwujemy, wszystko jakoś się układa, a takie myślenie w stresie nie przyniesie nic dobrego
    Dlatego odpoczywaj 😘
    Dałaś z siebie wszystko
    Co do filmów;nie moje klimaty ,na sztuce (malarstwie) się nie znam Ale Van Gogha też cenię 🙂
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby Twoje wyniki maturalne były jak najlepsze, Kochana! :)
    Film o Van Goghu oglądałam, ale inny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zarażasz swoim upodobaniem do sztuki :) Zawsze chciałam się na niej chociaż trochę znać, ale... nie umiem jej zrozumieć :)
    Pamiętam moją maturę i ten stres, chociaż ja akurat wiedziałam, że zdam i że raczej nie będę miała problemu z dostaniem się na studia - nie wybrałam nic wielkiego i ambitnego :/ Oczywiście było tak jak myślałam, na mojej uczelni byłam jedną z pierwszych osób na liście :D Śmiało mogłam startować do lepszych uczelni, ale bałam się wyjazdu do innego miasta.
    Teraz odniosę się do filmów - sposób, w jaki napisałaś o tych filmach bardzo mnie zainteresował. Przekonałaś mnie wręcz, ale jestem ciekawa czy Twój zachwyt wynika z tego, że zwyczajnie sztukę lubisz i się nią interesujesz, czy faktycznie film był dobry :) Jak sądzisz? :)
    Na koniec: na ostatnim obrazie w oczy najbardziej rzuca mi się piękna suknia tej Pani. Ale wiesz, że właśnie przyszło mi do głowy, że autor być może chciał nieco inaczej namalować Eden? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie stresuj się rekrutacją na studia i nie rezygnuj z wymarzonego kierunku. Jak nie w pierwszej rekrutacji, to w drugiej się uda. A jeśli nie, to od czego jest trzecia? ;)
    Do mnie sztuka również przemawiała zawsze - poza tą współczesną. Bo sorry, ale nie jestem w stanie pojąć sztuki współczesnej. Byłam w krakowskim MOCAKU - muzeum sztuki współczesnej już z 7 lat temu i do tej pory nie wymyśliłam o co chodzi w 99% dzieł, które wtedy widziałam. Nie ogarniam i już. Ale ta prawdziwa sztuka, jak najbardziej. Problem w tym, że ja potrafię godzinami zachwycać się obrazami Moneta, ale ani trochę nie interesuje mnie jego biografia. Mam tak ze wszystkim - nie znam nazwisk członków zespołów, których słucham, nie interesuję się życiem pisarzy, których czytam i tak dalej. Interesują mnie tylko ich dzieła, chociaż wiem, że to dość amatorskie podejście, bo życie artysty ma ogromny wpływ na jego twórczość. Niestety nic nie poradzę na kompletny brak zainteresowania. Dlatego tekst przeczytałam z przyjemnością, ale filmów nie oglądnę.
    Pozdrawiam i trzymam mocno kciuki za ten ostatni egzamin!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję że mimo tego, to wszystko pójdzie po twojej myśli. Mi nie udało się zaliczyć za pierwszym razem matematyki - musiałam napisać w sierpniu poprawkę niestety. Po za tym zawsze możesz się odwołać jeśli nie dostaniesz się za pierwszym razem na swój wymarzony kierunek! Nie ma co się załamywać kochana jednak wiem że wszystko pójdzie po twojej myśli. Trzymam kciuki 19!
    Co do malarstwa, jakoś nie przepadam za tym.

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę obejrzeć te filmy, zwłaszcza 2 :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Malarstwem może sie nie interesuje, ale artyści to ciekawe postacie. Chętnie czytam i oglądam materialy o nich i zbieram ciekawostki

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzymam kciuki za wyniki matur. Oby było dobrze i po Twojej myśli. :)
    Filmy, które opisałaś bardzo mnie zaciekawiły. Do tej pory z filmów o malarzach oglądałam "Dziewczyna z perłą", "Mój Nikifor" i "Frida". O tych dwóch nie słyszałam, ale z pewnością postaram się je obejrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymam kciuki, mocno trzymam kciuki i dodam, abyś nie denerwowała i nie martwiła się na zapas, bo czas oczekiwania nie jest wart tych nerwów! :) Podsumuję swoją myśl cytatem z piosenki. "Co ma być to będzie." Lepiej się teraz rozluźnić, odetchnąć pełną piersią i zacząć się zastanawiać co zrobić aby tegoroczne wakacje, mimo wariacji która wciąż jest wokół nas, były wyjątkowe i niezapomniane :) Bardzo lubię malarstwo, uważam że to piękna i trudna sztuka. Sama nie zagłębiałam się w temacie, jednak mam swojego ulubionego malarza :) Gustava Klimta. Uważam, że jest to wyjątkowy twórca a jego prace przemawiają do mnie, po prostu wpadają w mój gust. Zwłaszcza, lubię obraz Pocałunek, chyba najsłynniejsza jego praca :)
    Samych filmów nie widziałam, chętnie się z nimi zapoznam :) Wspaniała recenzja :)
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  13. Trzymam kciuki, żebyś wszystko pozdawała, tak jak planujesz. Studia to piękny okres i na prawdę warto go wykorzystać na spełnienie marzeń.
    Cały czas sobie pluję w twarz, że nie mam wystarczająco dużo czasu, żeby zgłębiać się w wiedzy o sztuce. Ale za to bardzo lubię o niej czytać i słuchać, a z tego dużo potem zapamiętuję. O pierwszym filmie słyszałam, tylko z tego względu, że koleżanka studiuje kulturoznawstwo i kiedyś mi o nim wspominała przy okazji, jak robiła jakiś swój projekt. Czasem można się naprawdę ciekawych rzeczy dowiedzieć o artystach.
    Obraz, który zaprezentowałaś na koniec, faktycznie wygląda tak, jakbyśmy mieli wyjść z domu i korzystać z piękna natury. Posiedzieć w sadzie a potem pospacerować wśród pachnących róż, ale po niekoszonej trawie, gdzie rosną stokrotki i niezapominajki - to moja wizja.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  14. A myślałam, że to ten film o van Goghu z Douglasem z bodajże '63 roku... tytuł to "Pasja życia", jak dobrze pamiętam. O występie Dafoe czytałam wiele i zastanawia mnie, czemu ten wyjątkowy aktor jeszcze nie ma Oscara na swoim koncie... zaiste interesujące...
    Mam nadzieję, że napisałaś wszystko wspaniale i wyniki sierpniowe nie zawiodą :)
    Przesyłam miłe pozdrowienia!

    old53hollywood.blogspot.com
    Obejrzałabym te produkcja, fakt, że pachną świeżością i stanowią dla mnie odskoczę od najczęściej chwalonego przeze mnie kina, lecz na sztukę już klasyczną zawsze mile jest popatrzeć, w szczególności w kolorze :) Tilda jest intrygująca, niesamowicie zwraca uwagę! Jako młodsza uwielbiałam ją w "Narnii" jako Czarownicę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

"Niech pan oczyści swój umysł. Niech pan będzie bezkształtny jak woda. Gdy wleje pan wodę do filiżanki, staje się filiżanką; gdy wleje ją pan do butelki, staje się butelką; gdy wleje ją pan do imbryka, staje się imbrykiem. Otóż woda może płynąć albo może niszczyć. Bądź jak woda, przyjacielu."