Laik vs. "Wszechświat w twojej dłoni"



Xin chào! 

W pierwszej klasie liceum miałam taki okres w swoim życiu, w którym fascynowała mnie astronomia. Trwało to góra miesiąc, ale jednak - pojawiły się podobne (kolejne zresztą) miłostki. I jak na taką zajawkę przystało; czytałam o Hawkingu, obejrzałam o nim film; wyszukiwałam wszelakiego rodzaju ogólnych informacji o naszej i sąsiedniej galaktyce, księżycu itp. Kupiłam sobie nawet książkę, którą de facto przeczytałam trzy lata później, ale mimo wszystko kupiłam. Siedziała na półce i za każdym razem, gdy na nią spojrzałam przypominała mi o chwilowej fascynacji astronomią. 

Co warto zaznaczyć, do "Wszechświat w twojej dłoni" miałam aż cztery albo i pięć podejść, ale za każdym razem mówiłam sobie "nie, to jest za trudne dla mnie" i odkładałam na kolejne miesiące. Napiszę więcej; osoby, które również znały tę lekturę powtarzały mi, że zaczęły czytać "Wszechświat...", ale zrezygnowało po kilku pierwszych stronach. Za trudne. I ostatnio znowuż podeszłam do niej z nadzieją, że może tym razem się uda (a wybrałam idealny termin; zaraz przed sesją) i o dziwo, udało się. Jestem po prawie czterystu stronach książki Galfarda. 

Okazało się nawet, że mam coś do powiedzenia na jej temat, stąd też ten wpis. 

Zacznę od informacji dla wszystkich tych, który zaczęli, ale zrezygnowali; dajcie szansę tej książce. Potem zrobi się dużo łatwiej i ciekawiej. Naprawdę. 



Moja opinia: Ta lektura ubogaciła mnie w taką wiedzę, że teraz gdy patrzę w górę, w niebo, w gwiazdy, księżyc; widzę coś całkowicie innego. Majestatycznego. Coś, co jest po pierwsze; dużo silniejsze od nas, coś, od czego to MY jesteśmy zależni, a nie coś od nas (jako od ludzkości), a w dodatku jeszcze nie odkryliśmy wszystkiego. Ha! Właściwie wiele przed nami. 

Galaktyka to skupisko około 300 miliardów gwiazd! 

Napiszę tak: kiedy przełamywałam się przez pierwsze strony, które wydawały mi się szalenie ciężkie, to im dalej w las nie tylko pojawiała się satysfakcja, fascynacja, wiara w siebie, ale również przerażenie. Ale przerażenie czym? Przecież właśnie wspomniałam, że nie ma się czego bać; tylko brnąć przez lekturę. Cóż, nie wynika to z niezrozumienia tekstu, a wręcz przeciwnie. Ze świadomości, o czym się właśnie czyta. Bo jak to tak? Jak to nasza galaktyka Droga Mleczna ma się ku sąsiedniej galaktyce Andromedzie i za cztery miliardy lat one się ze sobą połączą? Ale jak to za pięć miliardów lat słońce wybuchnie? No, jest gwiazdą, dlatego wybuch..ALE JAK TO? Dochodziło do tego, że musiałam odstawić na jakiś czas książkę, aby przemyśleć sprawę. Za wiele wrażeń jak na jedną sesję czytelniczą.

 Ludzkie oczy pozwalają dostrzec kilkaset gwiazd należących do naszej galaktyki, Drogi Mlecznej, oraz ledwie widoczne ślady kilku innych, pobliskich galaktyk. Trzeba jednak wiedzieć, gdzie tych ostatnich szukać!  

I ja wiem, teraz ktoś może pomyśleć, że jakim cudem o tym nie wiedziałam? Poważnie, nie miałam zielonego pojęcia. A ta książka niewątpliwie otworzyła mi oczy na wiele zagadnień. 

Uważam też, że jest świetnie napisana. Przez prawie trzysta stron byłam przekonana, że jest to tak sprytnie i intrygująco napisana lektura o trudnych do pojęcia sprawach, że z całą pewnością będę ją podrzucać znajomym. Autor swoją wiedzę z fizyki wsadził w opowieść i to w dodatku napisaną w narracji drugoosobowej (czyli zwracając się niejako do czytelnika). Genialny zabieg, aby dodatkowo utrzymać uwagę odbiorcy. 

Jeśli by wysłać wiadomość na gwiazdę znajdującej się w Andromedzie (nasza sąsiednia galaktyka), to dotarłaby ona za 2,5 miliona lat.  

Hej! To w takim razie brzmi jak książka idealna! I faktycznie; jak wspomniałam, przez trzysta stron byłam oszołomiona i zachwycona, ale potem - oj potem - przez ostatnich sto kartek zastanawiałam się, czy aby na pewno czytam jedną i tę samą książkę? Stała się monotonna, a przez to nudna. Coraz mniej mnie do niej ciągnęło, co więcej; pod koniec musiałam się zmuszać do czytania. I jak 3/4 przeczytałam w niecały dzień, tak reszta zajęła mi dobrych kilka dni. Pomyślałam, że może straciłam skupienie, więc wróciłam do stu ostatnich stron, ale cóż, było dokładnie tak samo jak za pierwszym razem. Nie wykluczam, że prawdopodobnie nie mam wystarczającej wiedzy, aby hm, ekscytować się tą 1/4 lektury. Jednak mam nadzieję, że rozumiecie moje rozczarowanie. Kiedy czytasz z zapartym tchem, a później próbujesz przebrnąć jakoś do epilogu. Straszny zawód. 

Słońce jest przedstawicielem drugiej albo trzeciej generacji gwiazd. 

Nie zmienia to faktu, że ta książka stała się dla mnie rewolucją w myśleniu. Zawsze, gdy myślałam o wszechświecie, zdawałam sobie sprawę z własnej małostkowości, a po tej lekturze weszło to na wyższy poziom. I ktoś może stwierdzić, że po co o tym myśleć? Jasne, każdy ma prawo do własnego podejścia. Natomiast ja uważam, że zdobywanie wiedzy o wszechświecie jest porządną lekcją pokory, którą każdy powinien nabyć. Chociaż wiem, jak trudne jest zdanie sobie sprawy z tego, że człowiek nie jest centrum wszystkiego. 

Czy polecam? Niewątpliwie tak. Nawet mimo tych męczarni na ostatnich stronach. Myślę, że warto chwycić po tę pozycję, chociażby po to, aby dowiedzieć się, gdzie tak właściwie mieszkamy, a może kim jesteśmy wobec całości, jakie zajmujemy miejsce? W moim przypadku dobry nastrój był obowiązkowy, bo gdybym nie czuła się najlepiej, to obawiam się, że lektura mogłaby mnie dodatkowo przybić. Jak się okazuje, jestem wrażliwa na takie informacje. Jakkolwiek to brzmi. I nie chodzi mi tylko o te negatywne emocje, ale łatwo popadałam podczas lektury w zachwyt. Ogromny zachwyt. Niesamowite zdać sobie sprawę z tego, że jest się częścią (właściwie ziarenkiem) czegoś niezwykłego jak wszechświat. Polecam także robić sobie notatki podczas czytania!

"Wszechświat w twojej dłoni" na pewno jest dla mnie drogą do kolejnych książek o kosmosie.

Droga Mleczna należy do malutkiej grupy 54 galaktyk (są związane grawitacyjnie). Naukowcy nazwali tę grupę "Grupą Lokalną". Największą z nich jest Andromeda, a na drugim miejscu znajduje się Droga Mleczna. 

Niezwykłość nie kończy się na tej książce! Kiedy piszę post, który właśnie czytasz, kanał Everyday Hero (uwielbiam!) dodał odcinek pt.: "Jak wszechświat uczy pokory?". Zachęcam do obejrzenia! 



Ciekawostka na koniec. Autor książki "Wszechświat w twojej dłoni" Christophe Galfard był uczniem Stephena Hawkinga. Na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć ich razem. Źródło zdjęcia: Oficjalna strona Dr Christophe'a Galfarda: about me.

Trzymajcie się ciepło i zdrowo, 

Panda Fińsko-Chińska

Komentarze

  1. Przeczytałabym po mimo tych ciężkich ostatnich stron. Na pewno z tej książki można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się bardzo ciekawa książka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiłaś mnie tą książką. Na pewno dowiedziałabym się z niej wiele nowego. A końcówkę pewnie bym pominęła xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ktoś napisał, że powinniśmy podążać za swoją ciekawością i ta książka jest doskonałym przykładem. Nawet jeśli coś nam umknie, czegoś nie zrozumiemy, to dowiemy się z niej ciekawych, fascynujących rzeczy.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno przeczytam w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem na tak! Na pewno dam książce szansę. Lubię dowiadywać się czegoś nowego, jeśli jest podane w przystępny sposób. No i sama okładka jest piękna! Dziś skończyłam układać puzzle Zodiak z Clementoni. Tam też mleczna droga i wspaniałe gwizdozbiory.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy temat ^^ gwiazdy są niezwykłe i piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja mama bardzo lubi rzeczy związane z Wszechświatem, mnie on nieustannie przeraża, wielkim osiągnięciem było dla mnie obejrzenie nawet "Gwiezdnych wojen", chociaż polubiłam filmy typu Interstellar to nauka związana z kosmosem jest jednak dla mnie za straszna ;<

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam o tej książce, ale właśnie się obawiałam, że dla mnie będzie "przyciężka". I widzę, że miałam rację, bo o ile lubię oglądać gwiazdy, o tyle ta wiedza naukowa wciśnięta w opowieść, słabe ostatnie sto stron i wspomniana przez Ciebie narracja mnie zniechęcają. No cóż, fizyka to totalnie nie moje klimaty, nawet jeśli ta książka zmienia myślenie, jak mówisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam serdecznie ♡
    Niestety, nie słyszałam o tej książce. Nigdy nie byłam też fanatykiem astronomii, chodź przyznam, że w szkole bardzo ciekawił mnie ten temat. Miło było słuchać o gwiazdach, kosmosie, planetach. Jednak nie na większą skalę. Może to błąd, może to mój temat tylko nie zdaję sobie z tego sprawy :) W końcu, często tykam się obcych dziedzin i okazuje się, że bardzo mi się podobają. Książki na początek byłyby najlepsze. Tak myślę :) Nie wiem jednak, czy poradziłabym sobie z taką lekturą bo uważam, byłaby dla mnie ciężka. Może nie teraz, może za rok, za dwa poczuję że kosmos to coś, w co powinnam się właśnie zagłębić :)
    Wspaniała recenzja i bardzo inspirujący wpis!
    Wszystkiego dobrego Kochana, dużo zdrówka!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  11. Astronomia jest zadziwiająca. Z chęcią zapoznałabym się z tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Moment przed sesją faktycznie jest idealny. Również miałam takie zrywy- jak nie książki to sprzątanie;D
    Powiem tak- astronomia dla mnie jest zadziwiającą nauką, która mnie lekko przytłacza swym ogromem, ale...nie mówię nie. Jestem ciekawa świata i zapewne kiedyś i o tym będę chciała wiedzieć nieco więcej...
    Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Też kiedyś interesowałam się astronomią, ale szybko mi przeszło. Dla mnie to jest niesamowity obszar badań i w ogóle istnienia. Chętnie kiedyś sięgnę po tę książkę, żeby uzupełnić wiedzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam atronomię i tego typu tematy ❤

    OdpowiedzUsuń
  15. Podsunęłaś mi pomysł na prezent dla męża na Zająca :) Będzie zachwycony. To zdecydowanie jego klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie znam tej książki, ale ja też bardzo lubię astronomię :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

"Niech pan oczyści swój umysł. Niech pan będzie bezkształtny jak woda. Gdy wleje pan wodę do filiżanki, staje się filiżanką; gdy wleje ją pan do butelki, staje się butelką; gdy wleje ją pan do imbryka, staje się imbrykiem. Otóż woda może płynąć albo może niszczyć. Bądź jak woda, przyjacielu."