Serialowy tag, ale z tajskimi dramami

Wstęp

Cześć wszystkim!
Dzisiaj mam coś innego i nieco luźniejszego. Wzięło mnie ostatnio przegląd tajskich dram, jakie obejrzałem, i z racji tego, że darzę je niemałą sympatią - poświęcę im osobny post na Pandzi.
Ale zanim przejdziemy do tagu, chcę przedstawić Wam moją historię z tajskimi dramami, bo wbrew pozorom; one dużo zapoczątkowały w moim życiu (tak, wiem jak to dziwacznie brzmi!). 

Zacznijmy od tego, że moja przygoda rozpoczęła się na początku liceum, czyli około cztery lata temu. Czysty przypadek; na Youtubie wyskoczył mi fragment jednej z dram "Sotus". Nie wiem dlaczego, ale kliknąłem w niego, przez co później strona główna podpowiadała mi inne smaczki z krainy tajskich dram i tak doprowadziło mnie to do przeuroczego "2moons", które było moim źródełkiem prawdziwej, wielkiej, tajskiej fali. 
Fala ta uderzyła gwałtownie i niespodziewanie, ale przyniosła też ze sobą mnóstwo przyjemności i przede wszystkim - relaksu, a akurat odpoczynku mi brakowało w liceum. 
Drama za dramą, kolejny tytuł za następnym tytułem, ale w pewnym momencie doprowadziło mnie to do trzech punktów: 
  1. Język tajski jest przepiękny. 
  2. Chcę kiedyś napisać scenariusz do takiej luźnej, zabawnej dramy. 
  3. Potrzebuję czegoś więcej z Tajlandii. 
Ad. 1 
W tym czasie namiętnie towarzyszył mi język mandaryński, jednak coś mi w głowie podpowiadało, że przyjdzie taki moment, kiedy i językiem tajskim się zainteresuję. I teraz słuchajcie, jak może część z Was wie, moim ogromnym, największym marzeniem było dostanie się na sinologię, ale kołem ratunkowym miała być dla mnie właśnie - filologia TAJSKO-wietnamska, o której istnieniu byłem przekonany na sto albo i więcej procent (faktycznie - istniała przez chwilę taka filologia w Poznaniu, jednak przerobiono ją na samą wietnamską, przez co nie ma w Polsce takich studiów jak "filologia tajska"). Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy w trakcie matury chcę rekrutować na język tajski, a tam jedynie wietnamski. (I dziękuję Tajlandii, że doprowadziła mnie do języka wietnamskiego, bo studiowanie tego języka jest niesamowitym doświadczeniem. Opowiem na pewno więcej o wietnamskim w przyszłości.) W dodatku kilka miesięcy temu udało mi się uczestniczyć w dwugodzinnych zajęciach wstępnych z języka tajskiego i jeśli kiedykolwiek zdecyduję się na poważną naukę; to będzie ciężki orzech do zgryzienia


Ad. 2 
Odnośnie pisania scenariuszy - zbieram się do tego od bardzo dawna. Nawet mam zakupioną książkę "Kurs pisania scenariuszy" Lewa Huntera i przyrzekam, że nadejdzie taki dzień, że otworzę tę lekturę i wezmę się za pierwsze słowa do mojej "tajskiej dramy".

Ad. 3
"Czegoś więcej z Tajlandii", a mianowicie - filmów. To natomiast doprowadziło mnie do jednego z najważniejszych filmów w moim życiu, a mianowicie "Malila: The Farewell Flower", o którym więcej piszę tutaj: Malila - The Farewell Flowers (มะลิลา). Na wiele książek z tego kraju wciąż poluję. 

Dobra, to tyle! 

Przejdźmy do tagu: 

    1. Serial, do którego przekonałxś się dopiero po kilku odcinkach.
Trudno było mi na początku przebrnąć przez "Make it right" ; tak naprawdę pierwszy odcinek odbił mnie od siebie na tyle, że dopiero po może tygodniu albo i lepiej udało mi się wrócić do tej dramy. 
Poza tym, przez pewną scenę w "TharnType", która miała miejsce hm, w drugim? trzecim? odcinku odechciało mi się ją kontynuować . Długo tkwiły we mnie mocno negatywne uczucia, ale przez słowa zachęty od znajomego "TharnType" dostało kolejną szansę.

    2. W jakim serialu chciałxbyś zagrać? 
Jestem pod wrażeniem jak wygląda drama "Manner of Death"; nie tylko wizualnie, ale w moim odczuciu wyróżnia się na tle innych pod wieloma względami. Samą fabułą, gdzie w ogóle toczy się akcja i chociażby tym, że jest kryminałem. Dlatego fajnie byłoby zagrać w czymś tak innowacyjnym i świeżym. Ale koniecznie jako antagonista, o! 

    3. Ulubiony serial. 
Najtrudniejsze pytanie, stąd też posłużę się dramą "2moons" ze względu na fakt, że jak już zostało to napisane we wstępie - jest to moja pierwsza tajska drama w życiu. Ile słodkości, pozytywnych emocji i przez ścieżkę, jaką mi otworzyła (kolejne dziwnie zdanie, ale taka jest prawda!) sprawia, że gdzieś tam najbliżej "2moons" do mojego serducha. 

    4. Serial, który oglądasz aktualnie. 
Na tę chwilę nie oglądam nic takiego, ale zabieram się już od dawna za "I told sunset about you", bo jedna z moich koleżanek zachwalała tę dramę pod niebiosa! Na pewno obejrzę ją w wakacje. 
Przede mną również - trochę z innej beczki - "Girl from nowhere". 

    5. Ulubiona serialowa postać. 
Jest wiele, wiele bohaterów, których uwielbiam, ale moja pierwszą myślą był Oak z "Sotus". Bardzo charakterystyczna postać. Przysporzyła mi mnóstwo powodów do śmiechu. Jeden z najciekawszych bohaterów i fajnie byłoby zobaczyć coś oddzielnego o nim! Bo w "Sotus" jest mocno drugoplanową postacią. 


        6. Serial na leniwe popołudnie.
Niezobowiązującą dramą jest moim zdaniem "2gether", z którego absolutnie nic nie pamiętam i nie była to zniewalająca seria, ale wydaje mi się, że dobra na zajęcie czymś myśli, wcinanie ulubionego jedzonka i leżeniu do góry kołami. 

    7. Serial, który skłania do refleksji 
Wiem, że może to zdziwić, ale przychodzi mi do głowy "Water boyy" i przed oczami mam wątek poboczny, gdzie chodziło o parę zakochanych między którymi była spora różnica wieku. Zresztą, jak się tak teraz zastanawiam, to dochodzę do wniosku, że zachowanie głównego bohatera - Waii - również skłaniało do refleksji. 

    8. Ulubiona serialowa para. 
Nie będę oryginalny i powiem drugoplanowa para w "Love by chance"; Tin i Can. To, ile nerwów mnie kosztował ten wątek, jest zwyczajnie szokujące. Plus twórcy są naprawdę wielkimi zwyrolami, że pozostawili widza z tak straszną i bolesną końcówką. Udało mi się zobaczyć tę dramę z trzy lata temu, a nadal roznosi mnie od emocji. 

    9. Serial na długie wieczory. 
Mogę się mylić, jednak coś mi świta, że najwięcej sezonów i tym samym odcinków ma "Sotus" i "Make it right". Co nie zmienia jednego; polecam zobaczyć jak najwięcej tajskich dram, jeśli ma się wolne wieczory! 

    10. Serial, który najbardziej Cię bawi. 
Przez pobocznych bohaterów muszę napisać "Water boyy", chociaż robię to z przymrużeniem oka, bo wiele z tych tytułów jest komediowa. 

    11. Serial Twojego dzieciństwa. 
Jako że trudno mi tutaj wymienić chociaż jeden tytuł, bo jako brzdąc pewnie nawet nie było mi dane usłyszeć słowo "Tajlandia", dlatego wspomnę o dramie, której nie udało mi się dzisiaj nigdzie umieścić (a pamiętam ją, bo niestety jest szansa, że o jakiejś serii nie wspomnę we wpisie, bo zwyczajnie umknęło mi z głowy). "Theory of love"  to nie tylko świetna drama na poprawienie sobie humoru, ale i dobry smaczek dla osób, które interesują się kinem. Sporo jest tam nawiązań do klasyków ze światowego kina. 

    12. Serial, który obejrzałxś więcej niż jeden raz. 
"Sotus" znam praktycznie na pamięć, bo gościł na moim ekranie przynajmniej trzy razy. "Water boyy" oglądałem raz sam, a drugi raz (przynajmniej w części) z siostrą!

    13. Serial, którego oglądanie przerwałxś. 
Po pierwsze "What the duck", bo niestety humor w tej serii raczej mnie żenował niż bawił, więc szybko zrezygnowałem z kontynuowania tej dramy, ale może kiedyś, w dalekiej przyszłości wrócę, aby się przekonać, czy cała drama jest aż tak skrajnie zła. 
Po drugie "Until we meet again", co jest dziwne, bo dużo osób zachwala tę serię, a ona mnie całkowicie odrzuciła już po jednym odcinku. Ale może to właśnie jest tego typu produkcja, przez którą trzeba się najpierw przebić. Być może, jednak ani trochę mnie do niej nie ciągnie z powrotem. 


Koniec 

Mam nadzieję, że taka luźna forma jest w porządku dla Was. Dobrze mi się ją pisało, bo już dawno żadna tajska drama nie gościła na moim ekranie (przez co mi tęskno), a skoro teraz w wakacje, więc mam trochę więcej czasu - to wiadomo na co między innymi go spożytkuję! 

Jeśli ktoś ma do polecenia dramę czy cokolwiek innego związanego z Tajlandią - bardzo proszę o wszelakiego rodzaju polecajki. 

Trzymajcie się ciepło i zdrowo
Panda Fińsko-Chińska (i nie tylko!)

Zdjęcia: 
1. "2moons" 
2. "Sotus"
3. "I told sunset about you"
4. "Manner of death"

Komentarze

  1. Bardzo mi się podobał ten post- forma formą, ale sporo ciekawych rzeczy się dowiedziałam, nie tylko o Tobie, piorunujące wrażenie robi na mnie Twoja znajomość języków obcych; mandaryński (nawet nie wiedziałam że taki jest), tajski, podczas gdy ja ledwo znam angielski 😆
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Forma postu jest super :) Smykałki do tych języków szczerze zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa forma wpisu. ;) Nie obejrzałam jeszcze żadnej tajskiej dramy. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie po takiej fali ciągnęło do książek o Tajlandii i... w Polsce wydano może warte zainteresowania pozycje na temat tego kraju...
    Bałabym się grać w "Manner of Death", bo jeszcze bym umarła...
    "Until we meet again" było moją pierwszą dramą, ale jeśli do niej wracam to przewijam wiele fragmentów. Przy czym myślę, że warto dać jej szansę, sprawdź okolice tak do 4 odcinka, jeśli dalej nie będzie leżeć, to wtedy rzeczywiście lepiej odpuścić.
    Za to bezwarunkowo kocham "Theory of love" ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie pamiętam, że chyba miałaś recenzję UWMA! Dam jeszcze szansę tej dramie w takim razie.
      Dzięki za komentarz! :)

      Usuń
  5. Dram nie oglądam, ale pomysł na posta świetny.

    OdpowiedzUsuń
  6. To prawda tajski język jest niesamowity :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam serdecznie ♡
    Ja miałam dokładnie tak samo z anime :D Czysty przypadek sprawił, że natknęłam się na nie i pokochałam do szaleństwa. Później zakochałam się w Japonii. Moja przygoda z językiem jednak polegała na tym, że kupiłam książkę do nauki japońskiego taką jak dla przedszkolaka. Może kiedyś podejdę do tematu bardziej profesjonalnie :) Kochana, już nie mogę się doczekać, aż przeczytam twój scenariusz. Albo lepiej, jak obejrzę dramę na podstawie twojego scenariusza! Życzę Ci spełnienia marzeń i pewna jestem, że osiągniesz to co chcesz :) Bardzo fajny ten serialowy tag! Szkoda, że nie wdziałam ani jednego tytułu, muszę to koniecznie nadrobić :) Naprawdę cudowny inspirujący wpis!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa forma postu. Przeczytałam z przyjemnością.
    Przyznam się, że najbardziej lubię oglądać reportaże filmowe z takich krajów, jak właśnie Tajlandia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. oj nie jestem w typie tego typu propozycji serialowych:) nie oglądałam jeszcze żadnej produkcji z tego nurtu krajowego:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj ponownie! :)
    Początek zabrzmiał jak by zaczęło się Twoje uzależnienie od dramy ;) słyszałam "gdzie niegdzie" język tajski i myślę, że jest niesamowity! Ale masz motywacje do tych dalekowschodnich języków. Ja zatrzymałam się na japońskim i na razie poszedł w odstawkę. Najbardziej od dzieciństwa ciągnie mnie do bliskiego wschodu. Może dlatego że od strony mego taty dalekie korzenie mam. Oby Ci się udało napisać scenariusz życzę Ci bardzo!! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super post!
    Sama za dramami nie przepadam, ale, co dziwne, lubię o nich czytać :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć Pando! :)

    Mega dawno tutaj u Ciebie byłam na blogu, kurczę co jest ze mną? Tak rzadko teraz zaglądam na fajne blogi a szkoda, bo naprawdę mi tego brakuje. Postaram się poprawić :)

    Nie oglądałam jeszcze jak dotąd ani tajskiego filmu ani tajskiej dramy. Trzeba by jakoś oglądnąć, lubię nowości :)

    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę je kiedyś obejrzeć ❤

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

"Niech pan oczyści swój umysł. Niech pan będzie bezkształtny jak woda. Gdy wleje pan wodę do filiżanki, staje się filiżanką; gdy wleje ją pan do butelki, staje się butelką; gdy wleje ją pan do imbryka, staje się imbrykiem. Otóż woda może płynąć albo może niszczyć. Bądź jak woda, przyjacielu."