Dzień dobry wszystkim!
Dzisiaj przychodzę do Was z drugim postem, w którym prezentuję swoją pracę zaliczeniową z filozofii. Podoba mi się, dlatego nie chcę, żeby się kisiła u mnie na dysku, a żeby ujrzała światło dzienne. Moja praca miała omówić cztery idole Francisa Bacona i w dodatku zaproponować własnego, współczesnego idola.
Zapraszam!
Tekst:
Kawiarnia Jama Michalika.
Kraków, zima 2018.
Fragment spisu nagrania z rozmowy między Francisem Baconem – wybitnym angielskim filozofem z końca epoki Odrodzenia, a Aleksandrem Karnawalskim – współczesnym aktywistą na rzecz ochrony środowiska, którego zapiski zostały umieszczone w poniższym spisie.
K – Karnawalski
B – Bacon
(...)
K: Pozwolisz, że podam hasło, a ty będziesz musiał je rozwinąć, dobrze?
Bacon nerwowo bawi się jednym z pierścionków na jego dłoni. Ani razu nie spojrzał mi w oczy.
B: Oczywiście.
K: Zacznijmy zatem. Pierwszym hasłem jest idol plemienny.
Natomiast ja przyglądam mu się z bezwstydliwą uwagą.
B: Och…
Czuję, że się waha., jednak czekam cierpliwie. Coś go trapi.
B: Każdy człowiek boi się nowości, prawda? Zaniepokojenie sprawia, że jesteśmy drażliwi. To z kolei odbiera nam poczucie bezpieczeństwa, o które człowiek uporczywie walczy.
K: Właśnie to jest powodem złudnego patrzenia na rzeczywistość?
Kiwa głową.
B: Tak myślę. Nasz umysł lubi sobie upraszczać rzeczy. Musimy też pamiętać, że ludzkie zrozumienie jest jak krzywe zwierciadło, które, otrzymując promienie nieregularnie, zniekształca i zmienia kolor natury rzeczy przez wmieszanie w niej swojej natury.
K: Chcę tutaj coś wtrącić. Opowiadałem ci wcześniej o katastrofie klimatycznej i o tym, z czym zmaga się i będzie się zmagać społeczeństwo. Jednak wciąż cała rzesza ludzi nie wierzy w badania naukowe. Uważają, że to kolejny “koniec ziemi”, który został wyssany z palca.
B: Wszyscy chcą wierzyć w to, że ludzka rasa jest nieśmiertelna.
K: Dokładnie! Żyjemy w przekonaniu, że świat istnieje tylko dla nas. A przecież ziemia poradzi sobie bez człowieka, natomiast człowiek bez ziemi nie istnieje.
Bacon skrzywił się na moje słowa, ale zanim odpowiedział, zatopił wargi w jaśminowej herbacie. Dał sobie dodatkowy czas, aby pozbierać myśli.
B: Nie mogę się z tobą zgodzić. Jak można myśleć, że ziemia poradziłaby sobie bez człowieka? Gdyby usunąć ze świata człowieka, świat stałby się zupełnym bezładem, bez żadnego sensu i celu, nie zmierzającym ku niczemu.
K: W takim razie do czego dąży człowiek? Do śmierci. A wyczekując na bezkresną pustkę czekającą na niego w drugim świecie, niszczymy ten pierwszy. Pełen zieleni. Tętniącego życia. Zabieramy możliwość spokojnego życia następnym pokoleniom. O ile w ogóle będą miały okazję pojawić się na świecie…
Bacon wszedł mi w słowo. Był to akt, którego się nie spodziewałem, ale z drugiej strony – pocieszał mnie. Powoli zaczynał nabierać pewności siebie w tym, co mówił. Jakby uwolnił się od męczącej myśli.
B: Mój drogi (kolejna niespodzianka z jego strony – nie przypuszczałem, że zwróci się w ten sposób do mnie) zapytałeś do czego człowiek dąży. Ja wierzę w Boga, więc mój cel jest istotnie pokierowany wiarą, jednak tematu Boga nie będę poruszać, bowiem sprawa Boga nie należy do dziedziny, jaką jest filozofia, a zwyczajnie - do wiary. Nie zajmowałem się tym nigdy.
Założył włosy za ucho i kontynuował, wpatrując się w swoją filiżankę herbaty.
B: Łatwiej się w kłótnię nie wdawać, niż się z niej później wycofać, dlatego bardzo proszę o kolejne hasło.
Nie dałem po sobie poznać, że byłem szalenie zaskoczony.
K: Dobrze, więc przejdźmy do idola rynku. Czy mógłbyś powiedzieć coś na ten temat?
B: Straszydło, które mówi o tym, że człowiek może patrzeć przez krzywe zwierciadło na świat przez źle, niejasno, manipulacyjnie podawane słowa. Takie działanie krępuje umysł.
K: Propaganda?
B: Na przykład.
K: Publiczne głoszenie, że przecież powinniśmy się cieszyć ze wzrastających temperatur z roku na rok, bo w końcu będą palmy w Polsce?
Westchnął.
B: Pewnie też.
K: Idol teatru?
Znowuż westchnął.
B: Wiara w tradycyjne autorytety. Brak poszukiwania własnej prawdy, a jedynie podążanie za tym, co powszechnie się uważa. I właśnie – zwróć uwagę na “się”. Podążanie za tym, co “się” mówi, co “się” utarło, co “się” powinno robić. Ale któż kryje się pod słowem “się”?
Tymi słowami wprawił mnie w nie lada zamyślenie.
Pamiętam, że była to pora wieczorowa. Może dwie godziny do zamknięcia kawiarni. Kawiarni, która zdawała się być jedynie do naszej dyspozycji. Trudno było dopatrzyć cudzą głowę. Jedynie od czasu do czasu dało się usłyszeć głos jednego z kelnerów. Poza tym, w tle grał cicho amerykański jazz, a w powietrzu krążył aromat jaśminowej herbaty. Sielankowość pomieszczenia kontrastowała z szalejącym za oknem śniegiem.
W tym wszystkim mój rozmówca stanowił obraz zadumania. I bynajmniej nie było to dumanie w rzeczach dobrych, które mogłyby rozweselić ducha.
B: Tradycyjne autorytety… a przecież źródłem ludzkiego poznania są zmysły. Obserwowanie przyrody. Dotarcie do własnych przekonań i wizji. Myślałem, że-e…
Głos mu się złamał. Zakrył usta jedwabną chusteczką. Jednak szybko doszedł do siebie.
B: Następne hasło.
K: Idol jaskini.
B: Środowisko, w jakim się wychowujemy nas kształtuje. Zresztą, nie tylko środowisko, ale wychowanie, doświadczenia, to, jakie lektury poczytujemy. Wszystko ma na nas wpływ. Wszystko! Gdybym nie urodził się jako syn dostojnika dworu królewskiego, gdybym nie przebywał w areszcie, gdybym urodził się w innym wieku… nie byłbym tym, kim jestem teraz.
K: A jednak tak łatwo jest nam osądzać drugą osobą. Kiedy kompletnie nie znamy jej historii...
B: …. środowiska, w którym się wychowała, doświadczeń, uznawanych wartości, tego, w jaki sposób odbiera świat. Można tak wymieniać w nieskończoność.
Złożył chusteczkę w kwadrat i schował ją do kieszeni. Wtem dopiero na mnie spojrzał. Pierwszy raz odkąd się spotkaliśmy.
B: Nic się nie zmieniło.
Wypowiedział te słowa z goryczą.
B: Kompletnie nic się nie zmieniło. Nawet, jeśli stare formy idoli stały się archaiczne, to współczesne społeczeństwo odtworzyło je w nowej postaci. Ile ludzi w XXI wieku musi się wyrzekać siebie na rzecz tradycji? Na ukrytego “się”, którego nikt nie potrafi zdefiniować?
K: Propagandy we współczesnym świecie też nie brakuje…
B: Właśnie! Otóż to!
Z emocji niemal podskoczył.
B: Zawiódł mnie współczesny świat. Chociaż to może z przeświadczenia, że z pokolenia na pokolenie jest przecież coraz lepiej, coraz nowocześniej i wygodniej. Niestety to również wydaje się złudne. Nadal króluje “się”, a straszydła rozwijają się w najlepsze.
K: Czy przeświadczenie, że z pokolenia na pokolenie jest coraz lepiej nie można przypadkiem zaliczyć jako idola plemienia? W końcu myśl, że świat dąży jedynie w dobrym kierunku jest bezpieczną myślą, która upraszcza wszystko. Z drugiej zaś strony rozumiem, że daje wielką nadzieję.
Bacon pokręcił głową z pełną rezygnacją.
B: Nadzieja jest dobrym śniadaniem, lecz kiepską wieczerzą.
Przez krótką chwilę siedzieliśmy w dyskusyjnej ciszy.
B: Zatem, czy dostrzegasz we współczesnym świecie nowych idoli? Mnie trudno jest wymyślić takowego. Masz większe doświadczenie w tym, co się obecnie dzieje.
Bacon posłał mi nieśmiały uśmiech, co było niepasującą słodyczą w gorzkiej rozmowie.
K: Nie ukrywam, że przed naszym spotkaniem dużo nad tym myślałem. Pierwszy przyszedł mi do głowy nowatorski idol związany ze środowiskiem, jednak im dłużej zastanawiam się, tym głębiej dochodzę do wniosku, że ludzką niewiarę w zmiany klimatyczne można zaliczyć w idola plemienia. I co ciekawe – również w idola rynku.
B: Idola rynku, mówisz? Z jakiej racji?
K: Z łatwością można trafić na wiele artykułów czy ogólnie rzecz ujmując – głosów ludzi, którzy uważają, że katastrofa klimatyczna jest kolejnym czarnym scenariuszem w fantazji naukowców. I wyobrażam sobie, jaką wygodną jest wierzyć w to, że świat ma się w najlepsze, a nam jako ludzkości nic nie grozi niż wierzyć w to, że za kilkadziesiąt lat wyginiemy, jeśli nic nie zrobimy. To jest to, o czym wcześniej wspomniałeś. Ludzkość czuje się nieśmiertelna. A przecież natura, czy tego chcemy, czy nie, jest silniejsza od nas.
B: Nie można przyrody zwyciężyć inaczej niż przez to, że się jej słucha.
K: Dokładnie! A przyroda daje nam już wystarczająco dużo sygnałów, że coś jest nie tak…
Bacon przechylił się w moją stronę z dozą ciekawości na twarzy.
B: Czy… jest coś jeszcze oprócz podnoszących się temperatur?
K: Niestety tak. To, że temperatury rosną z roku na rok to jedno, ale w związku z tym wody oceaniczne się podnoszą, przez co dochodzi do wielu groźnych powodzi jak na przykład na Florydzie czy w najbardziej zalewanym mieście świata, czyli Dżakarcie. Naukowcy twierdzą, że do 2050 roku Dżakarta zniknie pod oceanem.
B: Straszne.
K: Prawda? Poza tym, w niektórych regionach na świecie już zaczyna brakować wody jak w przypadku Afganistanu, a konkretniej mieszkańców obrzeży Kabulu. Ludzie zmuszeni są do wyprowadzek. Na tę chwilę skala problemu nie jest tak miażdżąca, jaka może się okazać za kilka lat. Niesamowite, że tak wiele uprzywilejowanych osób nadal nie dowierza w ten problem. Ale świat nie będzie czekać na ich wiarę.
B: Rozum i zmysły muszą ze sobą współpracować. Tutaj tego nie wyczuwam. Ale dobrze, myślę, że z tego można stworzyć nowe straszydło. Jak nazwałbyś je nazwał?
Musiałem się przez chwilę porządnie zastanowić.
K: Może idol przywileju? Niedowierzanie w problem, dopóki on ciebie prawdziwie, osobiście nie dotknie. Dopiero kiedy doświadczysz danej rzeczy, zaczynasz w nią wierzyć.
B: A nic nie czeka na twoją wiarę.
Spojrzeliśmy na siebie ze smutkiem. Wokół nas zaczęli się krzątać kelnerzy. Sprzątali, a to oznaczało, że szykowali się do zamknięcia lokalu. My jednak zamarliśmy ze strapionymi wyrazami twarzy.
K: Europejski idol.
B: Idol przywileju…
Kolejne długie sekundy wypełnione ciszą. Ostatnie krople herbaty.
B: Naprawdę liczyłem na to, że rozmowa z tobą przyniesie mi pocieszenie, że zobaczę nowy świat z możliwościami dla wszystkich. W końcu minęło czterysta lat.
Czterysta lat. Te słowa odbiły się echem w mojej głowie.
Żal mi się zrobiło siedzącego przede mną człowieka, który wstępując we współczesny świat gorzko się zawiódł.
A ja musiałem przekazać złe wiadomości.
Ale wierzę, szczerze wierzę jeszcze w to, że kiedyś będę mógł przyjść z dobrą nowiną. Wierzę w takie czasy.
Mam nadzieję zjeść przy tym pyszną wieczerzę.
Pożegnałem się z moim rozmówcą wychodząc na krakowskie ulice zatopione w śniegu.
Źródła:
– prezentacja z zajęć filozofii,